Benedykt Polak – pierwszy polski podróżnik w Azji

podroz-benedykta-polaka
Rycina przedstawiająca mnicha zakonu Franciszkanów (źródło historyfish.net) i mapa wyprawy (źródło: old.franciszkanie.pl_

Powszechnie uważa się, że wenecki kupiec Marco Polo był pierwszym Europejczykiem w XIII wieku, który odkrył Azję docierając do Chin. Jednak kilkadziesiąt lat wcześniej do Azji odbyła się dużo mniej znana wyprawa dwóch franciszkanów – legata papieskiego Włocha Jana da Pian de Carpiniego i tłumacza z Wrocławia Benedykta Polaka. Dzięki ich wyprawie udało się poznać kulturę, religie i obyczaje panujące w nowo wyrosłym imperium mongolskim, a także dokonać cennych odkryć geograficznych zapełniając białe plamy na europejskich mapach.

Początkowe życie Benedykta Polaka

Niewiele wiadomo o jego początkach życia. Urodził się ok. 1200 roku we Wrocławiu lub gdzieś w Wielkopolsce. Są pewne przesłanki wskazują, że był w młodości rycerzem. W około 1236 roku wstąpił do zakonu franciszkanów, przyjmując święcenia kapłańskie. Niewiadomo, czy imienia Benedykt jest tym, który otrzymał przy chrzcie, czy też po tym jak wstąpił do zakonu i przyjął święcenia kapłańskie. Prawdopodobnie jego imienie jest związane ze św. Benedyktem polskim pustelnikiem z XI wieku. Zgodnie zasadami głoszonymi przez św. Franciszka z Asyżu posiadany majątek rozdał ubogim. Większość z około dziewięciu lat swojego życia zakonnego przed wyprawą do Mongolii spędził poza murami klasztoru, dzięki czemu stał się doświadczonym wędrowcem, dobrze zorientowanym w geografii wschodniej Europy. Biegle władał łaciną oraz językiem staroruskim. Języki słowiańskie były wówczas dużo bardziej podobne do siebie niż współcześnie, ale mimo to swobodne porozumiewanie się nimi wymagało częstszego kontaktu i praktyki. Za kilka lat jego wykształcenie i umiejętność przydadzą się w wyprawie do Mongolii.

Wiedza Europejczyków o Azji

Na początku XIII wieku Europejczycy mieli mgliste pojęcie o ziemiach leżących na wschód od Morza Kaspijskiego. Na ówczesnych mapach były dość wiernie zarysowane jedynie południowe brzegi Azji, rozpoznane przez podróżników arabskich. Najlepiej świadczy o tym dokładna mapa znanych lądów sporządzona w 1154 roku przez arabskiego geografa Muhammada Al-Idrisiego dla króla Sycylii Rogera II. Niemal wszystko, co znajdowało się na wschód od wybrzeży Morza Kaspijskiego, stanowiło na niej terra incognita, czyli ziemie nieznane. Wyobrażenia o tym, co jest dalej, sprowadzały się do opisów dziwacznych stworów i dzikich ludów. Wcześniej wędrowano najkrótszą drogą lądową do Azji zwaną Jedwabnym szlakiem. Granicą znanego wówczas świata były Himalaje i Ural. Za tymi górami miały się rozpościerać legendarne krainy Madżudż i Sin, o których jeszcze w starożytności opowiadali kupcy. Jednak znaczenie Jedwabnego szlaku zmalało w VI wieku n.e. ze względu na napływ ludów tureckich do Azji Środkowej. W wyniku podbojów tureckich i mongolskich w następnych stulecia szlak ten przestał istnieć.

Inwazja Mongolska w Europie

Do Europy doszła wiadomość o opanowania perskiego Imperium Chorezmijskie przez tajemniczych najeźdźców z Mongolii. Jednocześnie w 1223 roku Mongołowie pojawili się na stepach pontyjskich pokonując połączone wojska ruskie i połowieckie w bitwie nad rzeką Kałką na nizinie nad Morzem Azowskim. Wnuk Czyngis-chana, Batu-chan w 1236 roku podbił Bułgarię Nadwołżańską i stepowy lud Połowców, a rok później podbijając księstwa: Riazańskie i Włodzimiersko-Suzdalski. W 1239 roku podporządkowali Królestwa Gruzji i Armenię. Mongołowie dokonali najazdu także na Ruś Kijowska, który zakończyło się złupieniem Kijowa 1240 roku, co doprowadziło do jej uzależnienia.

mapa-inwazji-mongolow-w-europie-1223-1242
Mapa przedstawiającą inwazję Mongołów w latach 1223-1241, źródło: hist.science.free.fr

Po upadku Kijowa wojska Batu-chana zajęły kolejne miasta Księstwa halicko-wołyńskiego. Jego władca, Daniel Halicki uciekł na Węgry. To właśnie one były celem kolejnej kampanii Batu w Europie Wschodniej. Jednak w celu uniemożliwienia wysłania posiłków Węgrom Mongołowie najpierw zaatakowali pogrążą w rozbiciu dzielnicowym Polskę.

Bitwa pod Legnicą na miedziorycie Matthäusa Meriana Starszego z 1630 roku pod tytułem „Wielka klęska chrześcijan pobitych przez Tatarów”,, źródło: wikimedia commons

Siły dowodzącego najazdem Ordy 13 lutego 1241 roku splądrowały Sandomierz, a 22 marca Kraków, zaś 9 kwietnia zniszczyły wojska polskich książąt w bitwie pod Legnicą, przy czym dowodzący nimi Henryk II Pobożny zginął, co w opinii wielu historyków, znacznie oddaliło moment zakończenia rozbicia dzielnicowego w Polsce. Po tym zwycięstwie siły Ordy ruszyły na Morawy, by dołączyć do armii działającej na Węgrzech. Batu-chan wraz z Sübeetejem wkroczyli na Węgry przez Przełęcz Werecką, podczas gdy inna mongolska armia uderzyła na Siedmiogród. W bitwie stoczonej 11 kwietnia 1241 roku na równinie Mohi Mongołowie byli bliscy przegranej z wojskami króla Beli IV, ale ostatecznie zwyciężyli, gdy Sübeetej obszedł pozycje nieprzyjaciela nad rzeką Sajó przeprawiając się po moście pontonowym w dolnym jej biegu.

bitwa-na-ownine-mohi-1241
Bitwa na równinie Mohi 19241 r., źródło: Pinterest

Po zniszczeniu armii Beli Mongołowie spalili Peszt, po czym pozostali na Węgrzech przez lato i jesień, zamierzając widocznie w nich pozostać. W Boże Narodzenie 1241 roku zniszczona została Buda, a mongolscy zwiadowcy dotarli nawet pod Wiedeń Triest. Jednak Mongołowie wycofali się na wiosnę z 1242 roku związku ze śmiercią Ugedaja 11 grudnia 1241 roku. Mongołowie powrócili na krótko podbijając Bułgarię, a 26 czerwca 1243 roku odnieśli w bitwie pod Köse Dağ odnieśli zwycięstwo podporządkowując sobie turecki Sułtanata Rumu.

Papieska misja

Najazd Mongołowie był wielki zaskoczeniem dla Europejczykom przeciwko, którym nie byli się w stanie skutecznie przeciwstawić się. Królowie europejscy i papież zdawali sobie sprawę z realnego zagrożenia. Coraz bardziej uświadamiano sobie, że jedną z przyczyn kolejnych porażek w starciu z Mongołami był brak szczegółowych wiadomości o ich kulturze, obyczajach, wierzeniach, doktrynie wojennej i taktyce prowadzonych podbojów. Nowy papież Innocenty IV najpierw apelował o zorganizowanie wyprawy krzyżowej przeciwko Tatarom. Jednak te wysiłki spełzły na niczym, ponieważ europejscy władcy  byli ze sobą skłóceni walcząc o strefy wpływów. Nieprzerwanie trwała walka o dominację w Europie pomiędzy cesarzem Fryderykiem II a papieżem Grzegorzem IX. Od południa napierali Saraceni, którzy już na dobre zadomowili się w Hiszpanii. Rosnąca potęga egipskich mameluków zaczęła zagrażać istnieniu państw łacińskich. Trwały wyprawy krzyżowe i całe chrześcijaństwo na nich właśnie skupiło swoją uwagę. Związku z czym w 1245 roku papież rozpoczął przygotowania do wysłania emisariuszy do kontaktu z Mongołami. Realizację tego zadania powierzył franciszkanom i dominikanom, którzy prowadzili wówczas intensywną działalność misyjną na wschodzie Europy.

Politycznymi celami misji papieża było zaprzestanie przez Mongołów dokonywania najazdów, nawrócenie chana i jego poddanych na chrześcijaństwo oraz ewentualnie pozyskanie ich jako sprzymierzeńców w walce z muzułmanami w Ziemi Świętej. Aby zwiększyć szansę dotarcia posłów do celu, papież zdecydował się wysłać jednocześnie aż cztery swoje poselstwa (legacje) do stolicy Mongołów. Jednak trzy z nich, jedna franciszkanina Wawrzyńca i dwie dominikanów Ascelina z Lombardii i André de Longjumeau zakończyły się niepowodzeniem. Na czele czwartej legacji (jak się później okaże udanej) papież postawił na doświadczonego dyplomatę Giovannniego da Pian del Carpini’ego znanego też jako Jana z Doliny Grabów. Był Włochem, jednym z pierwszych uczniów i towarzyszy św. Franciszka z Asyżu.

Początek wyprawy

Wyprawa rozpoczęła się 16 kwietnia 1245 roku we francuskim Lyonie, gdzie trwały właśnie ostatnie przygotowania do soboru, na którym dostojnicy kościelni zamierzali dyskutować między innymi o coraz poważniejszym zagrożeniu militarnym dla Europy ze strony Mongołów. Jako legat papieski 63-letni Jan di Piano Carpini wyruszył tego dnia na grzbiecie osła ze słynnym listem papieskim do wielkiego chana, znanym później pod nazwą Cum non solum. Za towarzysza miał brata Stefana z Czech. Ich droga wiodła najpierw przez Niemcy i Czechy. W Pradze Carpini i Stefan zostali przyjęci przez króla Wacława, tam też dołączył do nich kolejny czeski franciszkanin – brat Czesław. Carpini wraz z dwoma czeskimi zakonnymi dalej dotarł do Polski. Zatrzymali się we Wrocławia, gdzie miasto stało dla wyprawy właściwą bazą wypadową, dopiero tu nastąpiło odpowiednie wyekwipowanie jej uczestników. Carpini wcześniej przebywał w Polsce przez wiele lat, będąc prowincjałem tutejszego zakonu franciszkanów, nieźle znał język polski i przyjaźnił się z księciem Bolesławem Rogatką. Postanowił zabrać w dalszą podróż polskiego mnicha Benedykta Polaka, którego poznał podczas pobytu w Polsce i z który mógłby teraz pełnić rolę przewodnika, sekretarza, tłumacza i eksperta w sprawach języka i obyczajów.

W listopadzie roku 1245 r., wyprawa wyruszyła spod wrocławskiego klasztoru franciszkanów (dzisiejszy plac biskupa Nankiera), kierując się najpierw Krakowa. Na Wawelu, podczas pobytu u Bolesława Wstydliwego papiescy posłowie spotkali się z goszczącym tam wówczas także księciem ruskim Wasylką Romanowiczem, który kontaktował się już z Mongołami i dzięki temu udzielił zakonnikom kilku cennych rad. Przede wszystkim przestrzegł ich, aby nie udawali się do Tatarów z pustymi rękami, gdyż według jego wiedzy w imperium mongolskim panuje olbrzymia korupcja i tylko kosztownymi prezentami dla różnych dostojników będą mogli utorować sobie drogę do stolicy. Ponadto wysłał z franciszkanami aż do Kijowa jednego swojego sługę. Księżna Grzymisława wsparła materialnie papieską wyprawę do chana mongolskiego, ofiarowując cenne futra jako swój dar dla tego władcy. Później Carpini zakupił jeszcze inne futra bobrowe z przeznaczeniem na łapówki, które miał zamiar po drodze wręczać domagającym się tego urzędnikom mongolskim.

zamek_krolewski_w_leczycy
Zamek Królewski w Łęczycy obecnie Muzeum Ziemi Łęczyckiej, fot. Wikimedia Commons

Na Boże Narodzenie 1245 r. legacja dotarła do Łęczycy, gdzie na dworze Konrada mazowieckiego franciszkanie spotkali się z przewodnikami przybyłymi z Rusi, którzy przekazali im wiedzę i doświadczenia z kontaktów z Mongołami. Rusini dysponowali bowiem już sporym bagażem doświadczeń, związanych z próbami porozumienia się ze wschodnimi najeźdźcami. Ich rady były podobne do tych udzielonych przez księcia Wasylkę. Konrad mazowiecki również zaopatrzył zakonników w bogate dary, głownie futra bobrowe i borsucze, których część została przeznaczona dla wielkiego chana, a reszta miała im pomóc w uzyskaniu życzliwości mongolskich urzędników i dowódców wojskowych. Tak wyposażeni udali się na zamek w Czersku i przepłynęli Wisłę, korzystając z tamtejszej przeprawy promowej. Potem wraz z rusińskimi przewodnikami starym kupieckim szlakiem wyruszyli na południe ówczesnej Rusi, by stamtąd dotrzeć do Mongolii. Na ich drodze znalazły się kolejno następujące grody: Liw, Drohiczyn, Zawichost, Horodło, Włodzimierz Wołyński, Łuck i Daniłów. Nie była to łatwa droga, gdyż według wspomnień legata papieskiego jechali w śmiertelnej obawie przed Litwinami, którzy robili tu często niespodziewane najazdy .

W Daniłowie uczestnicy misji zapadli na ciężką chorobę, ale mimo to polecili swoim przewodnikom, aby ich wieźli na saniach, ponieważ sami nie mieli sił, aby utrzymać się w siodłach. Po drodze zobaczyli na własne oczy zniszczenia dokonane przez Mongołów: liczne miasta zostały doszczętnie spalone, a ich mieszkańcy – wymordowani. W wielu miejscach leżały olbrzymie stosy ludzkich kości. W ten sposób przy ogromnym mrozie i wielkim śniegu udało im się pod koniec stycznia 1246 r. dotrzeć do Kijowa – miasta zdewastowanego niedawnym najazdem i w tym czasie uzależnionego od Mongołów. Tam, zgodnie z tym co poradził im w Polsce książę Wasylko, wymienili swoje konie europejskie na wytrzymalsze konie mongolskie, które były w stanie przeżyć podróż zimą przez środkowoazjatyckie stepy, gdyż nie potrzebowały obroku zadowalając się wyłącznie trawą, którą same wygrzebywały sobie pod śniegiem.

Podróż w stronę stepów

Posłowie opuścili Kijów 3 lutego 1246 roku i po 20 dniach dotarli do Kaniowa będącego już pod bezpośrednimi rządami Tatarów. Tam wycofał się z dalszej podróży brat Stefan. Podążając dalej na południe wkroczyli do kraju Kumanów i znaleźli się w pobliżu mongolskiego obozu wojskowego w okolicach Kachówki około 90 km od ujścia Dniepru do Morza Czarnego. Liczba uczestników wyprawy malała w tym czasie z dnia na dzień, gdyż stopniowo opuszczali franciszkanów Rusini, pełniący rolę przewodników. Następnie zakonnicy przez kilka dni przeprawiali się przez częściowo skutą lodem rzekę Dniepr. Zaraz potem spotkali patrolujący rejon wojowników mongolskich którzy uznali ich za szpiegów. Jednak wszystko zakończyło się szczęśliwie – podróżnicy otrzymali wojskową eskortę i skierowano ich w rejon Astrachania, gdzie przebywał Batu-chan, dowódca ordy liczącej 60 000 wojowników i namiestnik wielkiego chana. Brzegiem Morza Azowskiego i przez stepy Kumanii mnisi dotarli do delty Wołgi. W Saraju będącym stolicą Złotej Ordy zastali 4 kwietnia potężną armię, która wcześniej najeżdżała Bułgarię, Węgry, Ruś i Polskę Jednak uzyskanie audiencji u Batu-chana nie było sprawą prostą, ponieważ zakonnicy musieli tzw. próbę ognię. Jak później wspominał Jan z Grabowej Doliny:

„(…) Powiedziano nam, że powinniśmy przejść między dwoma ogniami. Tego żadną miarą nie chcieliśmy uczynić. Lecz powiedzieli nam: Idźcie spokojnie, ponieważ nie każemy wam przechodzić z innego powodu między tymi dwoma ogniami, jak tylko dlatego, ażeby jeżeli coś złego knujecie w myślach przeciw naszemu panu albo jeżeli niesiecie truciznę, ogień mógł usunąć wszelkie zło. Odpowiedzieliśmy im: Dlatego przejdziemy, abyśmy nie byli podejrzani o takie sprawy.”[1]

Batu-chan przyjął od zakonników przywiezione z Polski kosztowne dary w postaci skór bobrowych i borsuczych, a następnie pozwolił im na kontynuowanie podróży w głąb Azji. Jednak nakazał franciszkanom, by pozostawiali konie i służebnych, których mieli ze sobą. W Saraju zostali także bracia Czesław i C. de Bridża. W dalszą podrożyć mieli wyruszyć tyko legat papieski Jan di Piano Carpini oraz jego sekretarz Benedykt Polak. Otrzymali oni odpowiedni firman gwarantujący im opiekę chana, świeże konie i tłumaczy na język ruski.

Podróż przez Azję Centralną

W Wielkanoc 8 kwietnia 1226 roku rozpoczęła się najbardziej wyczerpująca część podróży. Trzy i pół miesiąca zajęło posłom dotarcie do Karakorum, ówczesnej stolicy chanów mongolskich. Najpierw na północ od Astrachania przeprawili się przez Wołgę. Jechali teraz całymi dniami, a niekiedy także nocą, pod eskortą przydzielonych im ordyńców. W ciągu 106 dni przebyli około 5 tysięcy kilometrów.

Benedykt został pierwszym polskim podróżnikiem, który przekroczył, a raczej przepłynął granicę innego kontynentu. Średniowieczni geografowie uważali, że granica Europy i Azji przebiega wzdłuż Wołgi. Kierując się dzisiejszymi umownymi ustaleniami, przyjmuje się, że stanowi ją rzeka Ural, która wówczas nosiła nazwę Jaik. Z notatek prowadzonych przez mnicha Benedykta wynika, że przeprawili się przez nią w kwietniu 1246 roku. Chociaż podróżnicy bardzo dokładnie opisali swą azjatycką trasę, jest ona dziś dość trudna do precyzyjnego odtworzenia ze względu na zmiany w nazewnictwie geograficznym, jakie zaszły w następnych wiekach, w których miały miejsce liczne przemieszczenia ludów, zwłaszcza koczowniczych plemion.

zachodnie-kazachskie-stepy
Stepy w zachodnim Kazachstanie, fot. wikimedia commions

Najczęściej przyjmuje się, że Carpini i Benedykt Polak jechali przez obszary dzisiejszego Kazachstanu, którego europejska część sięga niemal do Wołgi. Poruszali się wówczas przez Wielki Step ze średnią prędkością około 20 km na dobę, wliczając w to jednak liczne postoje, w tym najdłuższy, czteromiesięczny na dworze Gujuka. Natomiast w niektórych miejscach na Wielkim Stepie, gdy zmieniali zmęczone konie na wypoczęte nawet -57 razy dziennie, prawdopodobnie przemierzali ponad 100 kilometrów na dobę. Gdyby nie użycie takich właśnie regularnie zmienianych wierzchowców znajdujących się w dyspozycji doskonale działającej poczty mongolskiej, podróż zajęłaby wielokrotnie więcej czasu, a najprawdopodobniej nie byłaby w ogóle możliwa.

Ich dalsza droga wiodła nad Morze Kaspijskie i Jezioro Aralskie. a następnie kierowali się wzdłuż rzeki Syr-daria. Franciszkanie zauważyli, że Mongołowie nazywani w Europie Tatarami nie byli jednolitym narodem. Poza Mongołami właściwych w skład imperium wchodziło wiele innych ludów o różnej religii, językach i obyczajach. Docierając do granicy Białej Ordy, wkroczyli do ziemi Bisurmanów (muzułmanów). W swoich relacjach podróżnicy wymieniają położone nad brzegami tej rzeki miasto Yangikent (Jankink), oraz nieco dalsze miasta – Ornas (Orpar) i Barchin, które były zamieszkane przez turkijskich muzułmanów. Przed inwazją mongolska te ziemie należały do Imperium Chorezmu.

W kierunku Mongolii

Wyprawa z Ornas skierowała się na wschód wkraczając do kraju Karakijatów podbitych przez Mongołów, jednak przedtem mieli ciekawą i bogatą historię. Byli koczowniczym ludem wywodzącym się z Mandżurii, który w X wieku w wyniku udanej inwazji Chiny, ustanowił cesarską dynastię Lao. Jednak państwo przetrwało do 1124 roku, gdy zostało podbite przez inny koczowniczy lud Dżurdżenów. Karakitajowie poddali się, a przedstawicieli dawniej dynastii przetrwali Karakitaju i byli niezależni, aż do pojawienia się Mongołów. Po drodze Jan i Benedykt przekazywali kolejne łapówki mongolskich strażników w postaci futer. Tempo podroży narzucone przez eskortę mongolską była bardzo dla nich wyczerpująca. Zakonnicy minęli lekko zasolone jezioro Bałchasz, a następnie na przełomie maja i czerwca przemierzali góry Tarbagataj, piaszczystą pustynię Gurbantünggüt położoną w środkowej części Kotliny Dżungarskiej. Wędrując dalej dotarli 28 czerwca nad brzeg rzeki Irtysz w pobliżu Ałtaju, czyli znaleźli się na granicy ułusu wielkiego chana.

Po wkroczeniu do kraju Najmanów Benedykt zaproponował, aby przez góry przejechać konno, ale nie pozwolili na to Mongołowie, którzy uważali, że stoki są zbyt strome i niebezpieczne. Dlatego zmuszeni byli przeprawiać się przez Ałtaj Mongolski pieszo. Najmanowie w przeciwieństwie do tengryjskich Mongołów, czy turkijskich muzułmańskich, Najmanowie byli wyznawcami buddyzmu lub nestorianizmu – jednego z odłamów chrześcijaństwa. Podczas tej długiej wyprawy, zmęczeni mnisi z trudem utrzymywali się w siodłach, gdyż jechali od rana do nocy, a na olbrzymich bezludnych obszarach odżywiali się niemal wyłącznie prosem z solą.

Dotarcie do Karakorum

22 lipca 1246 roku posłowie dotarli wreszcie do letniej siedziby chana – Syra Ordy nad rzeką Ochron na południe od miasta Karakorum. Franciszkanie musieli czekać na audiencję, gdyż nieopodal odbywał się akurat wtedy wielki kurułtaj, czyli wybieranie wielkiego chana. Od śmierci Ugedeja trwało bowiem bezkrólewie.

karakorum-1
Stupy w murze klasztoru Erdenedzuu chijd, fot. discovery-tours.com

Nowym władcą został wybrany Gujuk, najstarszy syn zmarłego władcy. Najpoważniejszym konkurentem do tronu był jeden z braci stryjecznych Gujuka – Batu. Carpini i Benedykt byli w tym czasie źle traktowani i omal nie umarli z głodu. W tak trudnych warunkach wyciągnął do nich pomocną dłoń ruski złotnik Kuźma, który potajemnie dostarczał im jedzenie, a potem dzięki niemu zostali odesłani do znajdującego się obok pałacu matki Gujuka Töregene-katun, która przez ostanie pięć lat sprawowała samodzielne rządy jako regentka imperium mongolskiego. Na dworze Gujuk-chana franciszkanie przebywali, aż cztery miesiące. Dzięki temu udało im się porozumieć i nawiązać kontakty z przybyłymi na intronizację licznymi poselstwami, m.in. z Kalifatu Bagdadzkiego, Sułtanatu Delhijskiego, Gruzji, Korei (królestwa Goryeo) i Chin. Było tam łącznie około 3 do 4 tysięcy wysłanników z niemal całej Azji. Wszyscy oni przywieźli ze sobą zwyczajowe dary dla nowego wielkiego chana, a ci z podbitych krajów – dodatkowo jeszcze daniny.

Intronizacja miała miejsce 24 sierpnia w Tumen Amgalant – Pałacu Dziesięciu Tysięcy Lat, zwanym także Żółtym Pawilonem. Uroczystość odbyła się w innym miejscu niż zgodnie zwyczajem i trwała tydzień. Carpini i Benedykt brali w niej udział i potem w swoich sprawozdaniach w zachwycie pisali o wielkim przepychu, o wielonarodowym charakterze dworu chana, o odbywających się tam wspaniałych ucztach i zabawach. Widzieli nieprawdopodobne bogactwa, m.in. około 500 zaprzężonych w konie i muły wozów wypełnionych po brzegi złotem, srebrem, kamieniami szlachetnymi, perłami, jedwabiem, złotogłowiem, drogocennymi skórami i futrami. Przypominający olbrzymi namiot pałac wielkiego chana mieścił aż 2000 osób, nakryty był białym jedwabnym złotogłowiem, a słupy, na których się wspierał, zostały obite zostały złotą blachą, przytwierdzoną również złotymi gwoździami. Tron władcy był misternie wyrzeźbiony z kości słoniowej. Gujuk podzielił się otrzymanymi kosztownościami ze swoimi krewnymi oraz z najwyższymi dostojnikami imperium mongolskiego.

Cesarz Gujuk (jak go tytułowali Carpini i Benedykt), według ich późniejszych opisów mógł mieć czterdzieści lub czterdzieści pięć lat albo i więcej. Był średniego wzrostu, bardzo roztropny, niezmiernie przebiegły, bardzo poważny i dostojny w zachowaniu. Przez cały okres pobytu w Karakorum mnisi znajdowali się pod czujną strażą mongolskich wojowników. Podczas uroczystości koronacyjnych byli po raz pierwszy przyjęci przez Gujuka, a dopiero 11 listopada zaproszono ich na drugą audiencję.

miniatura-z-xiv-wiecznego-manuskryptu-przedstawiajaca-jana-pian-di-carpiniego-i-benedykt-polaka-kleczacych-przed-gujuk-chanem
Miniatura z XIV wiecznego manuskryptu przedstawiająca prawdopodobnie Benedykta Polak i Jana da Pian del Carpiniego, pochodzi z zbiorów biblioteki narodowej w Paryżu, źródło: .benedyktpolak.org

Wielki chan okazał wielką życzliwość przybyłym franciszkanom, przyjął złożone mu dość skromne dary w postaci niewielu pozostałych skór bobrowych i borsuczych. Na początku życzliwy władca nakazał zgodnie z ceremoniałem odczytać list papieski, a także pozwolił też przybyłym mnichom wygłosić mowy misyjne. Po wysłuchaniu listu zmienił swój ton. Odmówił papieskiej propozycji przejście na chrześcijaństwa. Butny władca zagroził zniszczenie Europy, jeśli ile papież na czele wszystkich władców Europy, nie odda osobiście mu oni hołdu. W zamian za to oferował im pokój i nieagresję ze swojej strony. 13 listopada 1246 roku posłowie dostali list napisany w czterech językach po mongolsku, persku, turecku i łacinie. Pismo pełne było gróźb i propozycji poddania się pod opiekę Mongołów. Gujuk w tym liście ogłosił siebie cesarzem wszystkim wierzących. Wyraził też oburzenie, że ludzie Zachodu uznają swoją religię za jedyną prawdziwą, a innowiercami gardzą, gdyż według niego nie wiadomo, kogo Bóg obdarza swoją łaską. Jeszcze tego samego dnia, po otrzymaniu zezwolenia na powrót, posłowie wyruszyli w drogę powrotną.

Powrót do Europy

Carpini i Benedykt wracali 1 rok i 5 dni. Narzekali na trudy podróży przebiegającej podczas strasznej zimy. Niejednokrotnie musieli spać na stepie bezpośrednio na ziemi, w zagłębieniach terenu lub w zaspach śnieżnych. Nierzadko budzili się rano całkowicie przykryci śniegiem, który nocą został na nich nawiany przez silny wiatr. Azjatyckie mrozy przetrwali owijając się szczelnie bandażami. Na Wielkim Stepie znów żywili się tylko prosem, a pili wyłącznie wodę uzyskaną z roztopionego śniegu i podgrzaną w kotle nad ogniskiem. Chociaż jechali pośpiesznie, to jednak udało się im dokonać wielu cennych obserwacji ziem podbitych przez Mongołów. Cały czas pilnie sporządzali kroniki oraz opisy przebytych krain i spotkanych ludzi. Ze zdumieniem zauważyli, że Mongołowie nie jedzą chleba ani warzyw, aniowoców, ani roślin strączkowych, ani niczego innego niż mięso.

„(…) Jeżeli mają mleko klaczy, piją je w ogromnej ilości. Piją również mleko owcze, kozie a nawet wielbłądzie. (…) Latem natomiast, ponieważ mają pod dostatkiem mleka klaczy rzadko jedzą mięso.(…) Owi Tatarzy są ogólnie rzecz biorąc średniego wzrostu i dość szczupli z powodu (picia) kobylego mleka. (…) Twarze mają szerokie, policzki wystające. (…) O szatach ich należy wiedzieć, że mężczyźni i kobiety noszą jednakowe szaty. (…) Dzieci ich, skoro tylko ukończą dwa lub trzy lata, zaczynają jeździć konno, kierują końmi galopują na nich, są one bardzo zręczne a także odważne. (…) Domy ich zwą się namiotami i są okrągłe, wykonane z gałęzi i słupów. U góry mają okrągłe okno ze względu na dym, dach i wejście są z wojłoku. Różnią się jednak co do wielkości i mogą być ruchome..”[2]

Zakonnicy widzieli, jak Mongołowie bardzo dbają o przepowiednie, wróżby z lotów ptaków, czary i zaklęcia, jak wierni swoim zwyczajom dzielą się jedzeniem z przodkami oraz z Matką Ziemią i z Wiecznym Niebem. Usłyszeli też opowieści o tym, że groby wielkich chanów są starannie ukrywane, tak aby nikt nie mógł ich już nigdy znaleźć – zmarłego chowa się na obszarze bezludnym w naturalnym zagłębieniu terenu, przy czym starannie zasypuje się to miejsce i zakrywa je trawą. Jedynie Ugedej nakazał w testamencie zasadzenie na swojej mogile krzewu, który miał czuwać nad pokojem jego duszy. Papiescy wysłannicy zachwycali się też bitnością i organizacją mongolskiego wojska. Tak je opisywali:

„(…) przywdziewają złotogłowy i jedwabie, futra soboli i gronostajów. Zbroja jest piękna, znakomita, zrobiona ze skór bawolich. Bronią ich są miecze i maczugi ale – przede wszystkim – łuki. Są doskonałymi wojownikami i mogą zdziałać więcej niż inni bo, gdy zajdzie potrzeba, to mogą i miesiąc nie jeść, a ich konie postępują naprzód zadowalając się tylko trawą. Nie masz na świecie wojska bardziej wytrzymałego na trud i znoje, bitniejszego i tańszego, mają doskonałą organizację wojskową a sprawiedliwość u nich jest prosta i szybka. Za zabójstwo nie masz przebaczenia. Za nieposłuszeństwo, za rabunek – śmierć. Przecinają go mieczem na pół lub dostaje kije, gdy zrabował niewielką rzecz.”[3]

W maju 1247 roku franciszkanie dotarli nad Wołgę i spotkali tam czekających na nich współbraci. Podczas rocznego przymusowego pobytu w Saraju C. de Bridia najprawdopodobniej nauczył się języka mongolskiego i zdobył wiele cennych informacji na temat strategii i taktyki najazdów na Europę. Do Kijowa zakonnicy dotarli 10 czerwca. Ludność tego miasta wyszła im na spotkanie, a obecny tam wtedy książę Wasylko Romanowicz wyprawił ucztę na cześć papieskich posłów.

W lipcu podróżnicy byli już w Polsce, ale okazało się, że tutaj po 19 miesiącach prawie nikt już na nich nie czekał, ponieważ stracono dawno nadzieję, że jeszcze żyją. Kiedy jednak rozeszła się wiadomość o ich powrocie, zostali powitani jak bohaterowie. Mnisi wysłani przez ojca świętego do Tatarów, powracali bowiem mając przy sobie list, który władca mongolski skierował do papieża. Całe miasta wychodziły im naprzeciw, przyjmowano ich z honorami najpierw w Polsce, a później także na innych największych europejskich dworach, urządzano na ich cześć przyjęcia, proszono o opowieści, które często spisywano. Mnisi wędrując przez Niemcy dotarli do Renu, który przepłynęli promem, a 18 listopada 1247 roku dotarli do Lyonu. Przywitano franciszkanów jak ludzi cudem powracających z innego świata. Zakonnicy zdali papieżowi swe relacje, opowiedzieli wrażenia z podróży, wręczyli mu list od Gujuk-chana oraz notatki i opisy, które sami sporządzili.

Znaczenie papieskiej misji

W powszechnej opinii podróż taka była czymś całkowicie niezwykłym, bardzo niebezpiecznym, a mogli ją podjąć tylko ludzie wielkiej odwagi, wiedzy, kompetencji i wszelkich innych talentów niezbędnych do przeżycia w najtrudniejszych warunkach i sytuacjach. Mimo, że nie udało się nawrócić Gujuk-chana na chrześcijaństwo to ta wyprawa zakończyła sukcesem i miała ogromne znaczenie

wyprawa-carpiniego-i-benedykta
Trasa wyprawy i powrotu Carpiniego i Benedykta, źródło:: old.franciszkanie.pl

Była to pierwsza europejska ekspedycja w głąb Azji. Bez jakichkolwiek map, bez podstawowych informacji członkowie wyprawy przebyli około 19 tys. km, z czego około 9 tys. km z Lyonu do Syr-Ordy i około 10 tys. km z powrotem. Podróż ta rozwiała wiele uprzedzeń. Upewniono się, że Tatarzy to lud okrutny, ale nie bez moralności. Franciszkanie wyraźnie docenili tamtejszą uczciwość i czystość rodzinną, ochronę życia kobiet i dzieci pokonanych wrogów oraz tolerancję religijną. Charakterystyczną cechą Mongołów był ich szacunek do posłów, na których nigdy nie napadano, lecz przeciwnie – raczej im pomagano w wypełnieniu misji. Dzięki wyprawie i sporządzonym przez mnichom notatkom udało się poznać kulturę, religie i obyczaje panujące w wielkim imperium mongolskim, taktykę ich i wojsk, a także dokonać cennych odkryć geograficznych zapełniając białe plamy na europejskich mapach. To też zapoczątkowało relacje dyplomatyczne i handlowe, pomiędzy zachodem, a wschodem.

Ta mało znana, ale znacząca wyprawa franciszkanów, co ciekawe odbyła się 7 lat przed narodzinami dużo słynniejszego podróżnika Marco Polo. Relacja Carpiniego i Benedykta Polaka o ogromnej doniosłości naukowej, autentyczności relacji i uprzytomnienia współczesnym rozległości krain jest uważana za jeden ze słupów milowych historii i geografii światowej. Autorytety w dziedzinie historii geografii oceniają podróż, w której wziął udział Benedykt, jako pierwszą i jedną z najważniejszych średniowiecznych wypraw Europejczyków do Azji. Mimo to jest wciąż niedoceniania. Aż do drugiej połowy XIX stulecia misja dwóch franciszkanów pozostawała niemal całkowicie zapomniana i nawet obecnie jest prawie nieznana. W ostatnich latach zaczyna się to zmieniać, choć nadal obce źródła, szczególnie włoskie mówią wyłącznie o osiągnięciach Carpiniego, nie wspominając ani o słowa udziale Benedykta, ani o szczególnej roli, jaką w genezie i realizacji wyprawy odegrała Polska i Polacy.

benedykt_polak-tablica_wroclaw
Tablica ku czci Benedykta Polaka na kościele św. Wincentego we Wrocławiu, fot. Wikimedia Commons

Benedykt Polak nadal pozostaje postacią mniej znaną niż Marco Polo, mimo że „Historia Tartarorum” spisana przez Benedykta jest uznawana przez historyków za bardziej rzetelną niż „Opisanie świata”. To dzieła naszego rodaka otwarły nowy rozdział nauk filologicznych oraz kulturoznawczych, znacznie przyczyniły się do poznania wnętrza Azji, a także stanowiły znakomite źródło informacji zarówno dla historyków, jak dla geografów i etnografów.

Autor: Jacek Czubacki


Literatura:

Ryszard Badowski: Odkrywanie świata – Polacy na sześciu kontynentach (pierwszy rozdział pt.: Mnich Benedykt w drodze do chana Mongołów), Wydawnictwo Pascal, 2001;

Benedykt Polak. Z Europy do Azji przez Kazachstan (1245–1247), Oficyna Olszynka, 2008

Robert Szyjanowski: „Wyprawa śladami Benedykta Polaka”, („Wrocławskie Studia Wschodnie”), Ośrodek Badań Wschodnich Uniwersytetu Wrocławskiego i Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Rocznik 9, 2005;

Benedykt Polak, Sprawozdanie, w: Spotkanie dwóch światów. Stolica Apostolska a świat mongolski w połowie XIII wieku. Relacje powstałe w związku z misją Jana di Piano Carpiniego do Mongołów, pod red. Jerzego Strzelczyka, Poznań 1993, s. 224–233.

Przypisy:

[1][2][3] Relacje franciszkanów z www.benedyktpolak.org

Jedna uwaga do wpisu “Benedykt Polak – pierwszy polski podróżnik w Azji

Dodaj komentarz