Recenzja książki „Hanka: Opowieść o awansie”

Blog dotyczy historii. Zdecydowanie nie jest to blog o literaturze, ani nie jest prowadzony przez osoby, które posiadają w tym kierunku wykształcenie. Jednak autor książki, którą chce Państwu przedstawić, opisał historię swojej matki, która przy okazji wielu kluczowych dla autora wydarzeń, nie bardzo przejmowała się swoją pozycją społeczną i ogólnie przyjętymi normami. W przypadku tej recenzji chciałabym wziąć z niej przykład.

Książka, o której mówię, to „Hanka: Opowieść o awansie” Macieja Jakubowiaka, wydawnictwa Czarne. Jest to esej opowiadający o trzech pokoleniach, w którym każde kolejne możemy zaliczyć do wyższej warstwy społecznej: zarówno jeśli chodzi o wykształcenie i prestiż, jak również status materialny. Jednak opowieść skupiona jest przede wszystkim na tytułowej Hance – matce autora. Jak sam autor podkreśla, jego matka nie była nikim szczególnym. Nawet na przedstawionej w książce drabince awansu była w środku. Jednak autor słusznie uznał, że jej historia jest warta omówienia, ponieważ pozwala spojrzeć na późniejsze losy bohatera z innej perspektywy. Jej rola i pozycja społeczna są w pewnych momentach dla bohatera brzemieniem, ale w niektórych sytuacjach pozwala mu przekroczyć granice i dzięki temu zrealizować swoje marzenia.

Oprócz opowieści o losach swojej rodziny (zresztą tutaj warto docenić zaangażowanie autora i konfrontację rodzinnych historii z dostępnymi źródłami), dużo miejsca zostało poświęcone samemu awansowi społecznemu. Czym on jest i w jaki sposób można go osiągnąć. Nie jest to jednak pozycja naukowa. Nie znajdą Państwo tutaj pogłębionych studiów socjologicznych. Co nie znaczy, że te rozważania należy traktować tylko jako ciekawostkę. Ja osobiście odbieram je jako przemyślenia autora na temat swojego osobistego awansu i próba uporządkowania zagadnień z nim związanych. Może to pomóc w uniknięciu pułapki, jaką jest chęć utrzymania swojego statusu za wszelką cenę.

Determinacja w dążeniu do osiągnięcia kolejnych stopni naukowych była tym, dzięki czemu autor książki osiągnął swój status. Dlatego nie dziwi fakt, że spory fragment książki jest poświęcony właśnie edukacji. Zresztą doskonałym uzupełnieniem lektury książki będzie esej autora dostępny na łamach Dwutygodnika i zatytułowany „Koniec z akademią”. Artykuł został nominowany do nagrody Grand Press. Jego tytuł zdradza, że bohaterowi nie udało się spełnić jednego ze swoich marzeń – zostać profesorem. Edukacja to bardzo potężne narzędzie w dążeniu do awansu społecznego, ale nie jedyne. Tytułowa Hanka mogła osiągnąć ten awans bez uniwersytetu, jeśli jej kariera sportowa potoczyłaby się inaczej. Ale w tym przypadku determinacja i pasja to było za mało. Dużą zaletą książki jest dostrzeganie szczegółów w historii swojej rodziny i uważna analiza niektórych aspektów, które łatwo byłoby pominąć, gdyby była to historia opowiedziana tylko z perspektywy autora.

Ze względu na wyżej wymienione kwestie, oraz na formę, która sprawia, że książkę czyta się niezwykle dobrze i szybko, mogę śmiało ją polecić wszystkim tym, którzy lubią badać swoją własną historię, albo lubią analizować mechanizmy kształtujące społeczeństwo.

Recenzja została przygotowana w ramach współpracy z wydawnictwem Czarne, w związku z premierą książki Macieja Jakubowiaka „Hanka: historia o awansie.

Autorka recenzji: Barbara Kołodziej

Jeśli podoba zarówno ten wpis i jak inne na moim blogu zachęcamy do wsparcia poprzez patronite. Dzięki Waszym wpłatom blog może funkcjonować oraz dzięki nim mogą ukazywać się wpisy i artykuły.

Czy 11 listopada był od zawsze Świętem Niepodległości?

11 listopada co roku obchodzimy święto odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku. Jednak mało kto to zdaje sobie sprawę, że jest to data umowna. W zasadzie na dobrą sprawę również dobrze moglibyśmy świętować dzień 7 lub 14 listopada. Dzień 11 listopada był obchodzony ze środowiskami powiązanymi z Józefem Piłsudskim. Formalnie zostało ustanowione jako święto niepodległości w 1937 roku przez dyktaturę sanacji. Wcześniej różne organizacje i partie np. PPS, konserwatyści czy też monarchiści organizowały własne obchody. Z kolei Endecja nie miała swojej własnej daty do której mogłaby nawiązywać. Jest to pewna ironia, ponieważ współczesne środowiska narodowe obchodzą 11 listopada, które było świętem „piłsudczyków”. Przed wojną byłoby to nie do pomyślenia.

Czytaj dalej »

60. rocznica wybuchu epidemii ospy we Wrocławiu

Epidemia czarnej ospy we Wrocławiu. Prawdopodobnie szpital ospowy w Prząśniku 1963 r. Fot. Archiwum Państwowe.

15 lipca 1963 roku – we Wrocławiu ogłoszono stan pogotowia w związku z epidemią ospy prawdziwej, który trwał do 19 września. Dwa dni później informacja pojawiła się w prasie. Groźną zakaźną chorobę przywiózł do Polski powracający z Indii oficer Służby Bezpieczeństwa. Miasto zostało na kilka tygodni sparaliżowane i odcięte od reszty kraju. Mimo tego ospa wydostała się poza Wrocław i leczono ją także w innych województwach. Kwarantanną objęto ponad 2 tys. osób. W czasie trwania epidemii zachorowało 99 osób, z których 7 zmarło. Dzięki działaniom służb granicznych, porządkowych, sanitarnych, lekarzy i szczepieniom udało się zapobiec dalszemu szerzeniu się epidemii.

Czytaj dalej »

80. rocznica ludobójstwa wołyńskiego

Pomnik poświęcony Ofiarom Zbrodni Wołyńskiej na Skwerze Wołyńskim w Warszawie fot polska niezwykla
Pomnik poświęcony Ofiarom Zbrodni Wołyńskiej na Skwerze Wołyńskim w Warszawie, fot polskaniezwykla.com

11 lipca 1943 roku – nastąpiła kulminacja ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu, dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów z UPA. Szacuję się, że z rąk z UPA zginęło w latach 1943-44 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej wedle szacunków ok. 50-60 tys. Polaków, a w odwecie polskim zginęło ok. 2-3 tys. Ukraińców. Nacjonaliści ukraińscy mordowali również Żydów oraz Ukraińców nieprzychylnych UPA, którzy pomagali Polakom. Wiele ofiar było też wśród osób z małżeństw mieszanych. Ofiarami padali także Czesi, Rosjanie i Ormianie. Niestety obecnie z powodów politycznych sprawa rzezi wołyńskiej również próbuje się zamieść pod dywan, nie wyjaśniając w jej pełni, ani nie przeprowadzając pochóków ofiar. Ofiary na Wołyniu wydają się „gorsze” od tych w Katyniu. Bo w Katyniu zginęła „elita” wojskowa, a na Wołyniu zwykli chłopi, kobiety i dzieci.

Czytaj dalej »

W 1956 roku zliberalizowana aborcja w PRL

27 kwietnia 1956 roku w Polsce sejm PRL uchwalił ustawę o zasadach przerywania ciąży. Kobiety zyskały prawo do legalnej aborcji w przypadkach uszkodzenia płodu i zagrożenia życia, ciąży będącej wynikiem przestępstwa np. gwałtu oraz także ze względu na trudną sytuację ekonomiczną. Ostatni punkt został wprowadzono dzięki posłance i kobiecej działaczce Marii Jaszczuk. Ustawa z 1956 roku obowiązywała do 1993 roku.

Czytaj dalej »