Afera grabarzy z Frankenstein

kaplica-cmentarna-zabkowie-slaskie-zima3
Kaplica cmentarna zimą, fot. polskaniezwykla.pl, autor WWAT

W styczniu 1606 roku w niemieckim mieście Frankenstein, w dzisiejszych Ząbkowicach Śląskich na Dolnym Śląsku wybuchła tzw. Afera grabarzy. W aferze posądzono miejskich grabarzy o sprowadzenie zarazy, czary i bezczeszczenie zwłok z cmentarnej kaplicy św. Mikołaja. Niektórzy uważają, że pisarka Mary Shelley wykorzystała nazwę miejscowości w swojej twórczości, aby nazwać tak potwora doktora Frankensteina. Czy było tak rzeczywiście?

Współczesna panorama Ząbkowic Śląskich latem, fot. navtur.pl

Nie znana jest dokładna data powstania Ząbkowic Śląskich. Wedle pośrednich przekazów historycznych powstało ok 1280 roku, a najstarszy dokument „civitas Frankenstein” wskazują powstanie miasta 10 stycznia 1287 roku.

W tym miejscu krzyżowały się ważne drogi handlowe, trakt z Wrocławia do Pragi z drogą biegnącą z biskupiej Nysy do Świdnicy. Miasto oprócz korzystnego usytuowania na przecięciu ważnych szlaków, posiadało równie ważne świetne usytuowanie obronne, znalazło się ono bowiem na obszarze o stromo opadających zboczach, otoczonych mokradłami i rozlewiskami rzek Budzówki i Węży.

Mapa powiatów ząbkowickiego i ziębickiego na początku XX wieku

Prawdopodobnie nazwa miasta pochodzi od pierwszych osadników – założycieli miasta, pochodzących z Frankonii – historycznej krainy Niemiec nad środkowym Renem. Choć niektórzy wskazują, że nazwa powstała poprzez przejęcie część nazw – od Przyłęku – Frankenberga i od Kozieńca –  Löwenstein.

Frankenstein przed wojną w 1937 roku, fot. fotopolska.eu

Nazwa Frankenstein funkcjonowała, aż do 1945 roku, gdy po zakończeniu II wojny światowej znalazło się w granicach powojennego państwa polskiego, zmieniając nazwę na Ząbkowice Śląskie. Miasto zyskało ponurą sławą związku z aferą miejscowych grabarzy.

kaplica-cmentarna-zabkowie-slaskie-zima1
Bok kaplicy cmentarnej zimą, fot. polskaniezwykla.pl, autor WWAT

17 stycznia 1606 roku w mieście wybuchła epidemia dżumy, nazywana też zarazą morowego powietrza, która objęła swoim zasięgiem cale miasto i przedmieścia. W jej wyniku zmarło łącznie 2061 osób, w tym 1503 dorosłych oraz 558 dzieci, co stanowiło ponad 1/3 mieszkańców miasta.

kaplica-cmentarna-zabkowie-slaskie-zima2
Front kaplicy cmentarnej zimą, fot. polskaniezwykla.pl, autor WWAT

Nie byłoby w tym nic dziwnego, ponieważ epidemie wybuchały w tamtych czasach dość często. Jednak skala tej epidemia wzbudziła podejrzenia, wiec rozpoczęto poszukiwania winnych. Tak wspominała o tym najstarsza zachowana miejska kronika Annales Frankostenen autorstwa burmistrza Ząbkowic Marcina Koblitza:

„10 września 1606 roku aresztowano dwóch ząbkowickich grabarzy – Wacława Förstera, grabarza od 28 lat i jego pomocnika Jerzego Freidigera pochodzącego ze Strzegomia, z powodu mieszania i preparowania trucizn. Obaj zostali wydani przez parobka Förstera.

„Dnia 14 września został aresztowany niejaki Weiber – były więzień i trzeci grabarz – Kacper Schleiniger, a 16 września aresztowano 87-letniego żebraka Kacpra Schettsa – wszystkich pod zarzutem trucia i rozprzestrzeniania zarazy.”

„4 października odprowadzono do więzienia Zuzannę Maß – córkę zmarłego urzędnika miejskiego Schuberta, jej matkę – Magdalenę Urszulę, obecnie żonę grabarza Schleinigera oraz Małgorzatę – żonę żebraka Schettsa”.

Po aresztowaniu podejrzanych, powołano komisję złożoną z kilku miejscowych i zamiejscowych lekarzy pod kierownictwem świdniczanina Jana Schwepsa. Początkowo lekarze traktowali całą sprawę jako przesąd lecz zmienili zdanie po przeprowadzeniu rewizji domu aresztowanego Förstera, gdzie znaleziono wiele pojemników z trującym proszkiem, wytwarzanym – jak się można domyślić – ze zwłok ludzkich.

Działalność tej zbrodniczej szajki opisał i rysunkami przedstawił drukarz i wydawca Jerzy Kreß w gazecie „Newe Zeyttung” wydanej w Augsburgu w końcu 1606 roku. Czytamy tam między innymi:

„W mieście Frankenstein na Śląsku pojmano ośmiu grabarzy, wśród nich sześciu mężczyzn i dwie kobiety (według „Annales Frankostenenses” pięciu mężczyzn i trzy kobiety). Ci po torturach w śledztwie zeznali, że sporządzali zatruty proszek i tenże kilka razy w domach rozsypywali, progi, kołatki i klamki u drzwi smarowali, przez co wielu ludzi zatruło się i poumierało.

Drzeworyt przedstawiający kradzież grabarzy

Poza tym w domach skradli wiele pieniędzy, a także obdzierali trupy, zabierając im opończe. Rozcinali także brzemienne kobiety i wyjmowali z nich płody, a serca małych dzieci zjadali na surowo. Tamże z kościołów kradli obrusy z ołtarzy, a z ambony ukradli dwa nakręcane zegary. To sproszkowali i używali do swych czarów.

Drzeworyt przedstawiający bezszczeszczenie zwłok

Pewien nowy grabarz pochodzący ze Strzegomia zhańbił w kościele ciało młodej dziewicy. Inni jeszcze różnie niesłychane i straszne czyny popełniali (…)”.

Proces odbył się 20 września 1606 roku (według „Annales Frankostenenses” proces odbył się 4 października), wykazał winę oskarżonych. Współcześnie ocenia się, że większość informacji o przestępstwach, zwłaszcza tych najbardziej niesamowitych, była wymuszona torturami, zwłaszcza że nie da się ich wytłumaczyć chęcią zysku. Można jednak oceniać, że zasadnicza część oskarżenia, poświadczona oceną lekarzy, nie była bezpodstawna.

Drzeworyt przedstawiający egzekucje skazanych w aferze grabarzy nr 1

Oskarżeni zostali skazani na śmierć przez okaleczenie i spalenie żywcem. Oto jak relacjonuje wykonanie wyroku „Newe Zeyttung”:

„Najpierw ich wszystkich oprowadzano po mieście. Potem rozdzierano ich rozżarzonymi obcęgami i oderwano im kciuki. Starszemu grabarzowi oraz jednemu z pomocników mającemu 87 lat obcięto prawe dłonie. Potem obu razem przykuto do słupa, z daleka zapalano ogień i ich upieczono. Nowemu grabarzowi ze Strzegomia rozżarzonymi obcęgami wyrwano członek męski. Potem i jego wraz z innymi przykuto do słupa, gotowano i pieczono. Pozostałe osoby wprowadzono na stos i spalono”.

Relację w „Newe Zeyttung” uzupełniają cztery drzeworyty, obrazujące w dosłowny sposób popełnione przestępstwa i egzekucję oskarżonych.  5 października tego samego roku trwał jeszcze proces wspólników, których grabarze wskazali na torturach. Ich również skazano na śmierć.Ostatnia egzekucja odbyła się 13 lutego 1607. Łącznie stracono w tym czasie 17 osób. Mimo wykonania egzekucji jeszcze zaraz trwała początku 1607 roku.

Drzeworyt przedstawiający egzekucje skazanych w aferze grabarzy nr 2

W dniach 4-10 października 1606 roku pastor Samuel Heinitz wygłosił sześć dziękczynnych kazań, które dwa lata później wydano drukiem w Lipsku. 18 lutego 1607 odprawiono uroczyste dziękczynne nabożeństwo po wygaśnięciu zarazy. Rok po tych wydarzeniach, 15 marca 1608, pastor Heinitz poświęcił kaplicę św. Mikołaja, którą sprofanowali grabarze.

Afera grabarzy z Frankensteinie odbiła się szerokim echem, o czym świadczy zarówno wydanie kazań w Lipsku jak i opisanej gazecie „Newe Zeyttung” wydawana w Augsburgu.

Istnieją pewne przypuszczenia co do związku dzieła Mary Shelley z niemiecką miejscowością Frankenstein (Ząbkowic Śląskich) i aferą grabarzy z 1606 roku, która mogła wpłynąć inspirująco na pisarkę. Mogłoby to wyjaśnić etymologię tytułu i analogię z nazwą miejscowości[1]. W przedmowie pierwszego wydania powieści Mary Shelley wspomniała skąd się wziął jej pomysł:

„Spędziłam lato 1816 roku w okolicach Genewy. Było wyjątkowo zimno i deszczowo i wieczorami zbieraliśmy się przy kominku, delektując niemieckimi opowiadaniami o duchach. Te baśnie budziły w nas chęć by je naśladować. Dwoje przyjaciół […] oraz ja postanowiliśmy, każde z osobna wymyślić historię opartą na fenomenach nadprzyrodzonych.”[2]

Trzeba sobie zadać jednak pytanie czy Marie Shelley (1797 – 1855) rzeczywiście afera grabarzy i nazwa miejscowości Frankenstein zainspirowały do napisanie swojej powieści? Bo są co do tego wątpliwości. Trudno uwierzyć, by mająca w 1816 roku 19-lat dziewczyna mogła poznać numer „Newe Zeyttung” czy źródło sprzed 210 lat.

Ślad bardziej wskazuje, że inspiracją do napisania powieści, by jej sen, w którym zobaczyła „ohydną pół-żywą zjawę”. Taki dziwny mroczny sen mógł być spowodowany rozmowa o wampirach i o zjawiskach nad przyrodzonych odbytej w willi Diodati nad Jeziorem Genewskim z mężem, Percy Shelleyem, ich przyjacielem – lordem Jerzym Gordonem Byronem oraz doktorem synem włoskiego emigranta i Angielki Johnem Willamem Polidorim.

Istnieje jednak jeden ślad dający nadzieję tym, którzy chcieliby, aby zbieżność nazw nie była przypadkowa. Jak wyjaśniała sama Shelley, sen był efektem trwających do późna rozmów o zjawiskach nadprzyrodzonych, które wiodła w willi Diodati nad Jeziorem Genewskim razem z mężem Percy Shelleyem i dwoma przyjaciółmi Georgem Byronem oraz Johnem Willaliem Polidorii, który wedle wspomnień pisarki „dostarczył towarzystwu odnośnych lektur”. W „odnośnych lekturach” mogła być historia z Ząbkowic.

Polidorii bowiem, lekarz, interesował się zarówno zjawiskami nadprzyrodzonymi i wampirami, jak i truciznami. Mieszkając w Szwajcarii mógł natrafić na gazetę z Augsburga. A spośród wielu opowiedzianych nocą historii, jedną mogła być historia miasteczka Frankenstein. Nie zapamiętana w szczegółach, razem z innymi fragmentami splotła się w pewną całość, ukształtowaną ostatecznie przez Shelley.

Laboratorium Frankensteina w Ząbkowicach Śląskich , fot. polskieszlaki.pl

Są też inne przypuszczenia, że prawzorem Frankensteina był alchemik Johann Konrad Dippel, który urodził się na zamku Frankenstein koło Darmstadt, który był zafascynowany życiem wiecznym. Do eksperymentów miał używać pociętych na kawałki części ciała zwierząt oraz trupów ludzkich, które gotował w wielkich słojach. Kiedy okoliczni mieszkańcy dowiedzieli się o dziwnych eksperymentach Dippla, został on wygnany z zamku.

Laboratorium Frankensteina w Ząbkowicach Śląskich , fot. polskieszlaki.pl

Inne ślady wskazują na fizyka i badacza elektryczności Giovanniego Aldiniego, który również fascynował nieśmiertelnością. Eksperymentował także ze zwłokami próbując je ożywić bezskutecznie. Jest taka możliwości, że wszystkie fragmenty historii i postacie zostały złączone w całość. Reasumując  być może istniał związek pomiędzy historycznym „horrorem” z Ząbkowic, a dreszczowcem Marii Shelley, uważanym za jedno z pionierskich dzieł gatunku science-fiction, choć był to związek luźny.

Laboratorium Frankensteina w Ząbkowicach Śląskich , fot. polskieszlaki.pl

Współcześnie w Ząbkowicach Śląskich organizowany jest festiwal grozy i horroru pod nazwą „Weekend z Frankensteinem”, nawiązujący do tytułowego bohatera powieści Mary Shelley.

Izbie Pamiątek Regionalnych w Ząbkowicach Śląskich przy ulicy Krzywej 1, fot. polskieszlaki.pl

Odbywa się on w Izbie Pamiątek Regionalnych w Ząbkowicach Śląskich przy ulicy Krzywej 1, gdzie powstało słynne laboratorium, sala osobliwości i pamiątek po legendarnym Frankensteinie. Wstęp kosztuje 2 zł.


Literatura:

Marcin Dziedzic, Gabriela Połutrenko Afery śląskich grabarzy, „Sudety” nr 2/35, luty 2004

F. Toenniges 700 Jahre Frankenstein Schlesien 1286-1986, Eine Sammlung zeitgenössischer Dokumente, Kürten 1986, s. 19

Ząbkowice Śląskie 1287-2007: ludzie, daty, fakty, Jerzy Organiściak, Bartosz Grygorcewicz, Marcin Dziedzic, Wyd. Lokalna Organizacja Turystyczna Ziemi Ząbkowickiej 2007

Przypisy:

[1]. Marcin Dziedzic, Gabriela Połutrenko Afery śląskich grabarzy, „Sudety” nr 2/35, luty 2004 s. 12

[2]. Mary Shelley, Frankenstein, Warszawa 1998, s. 10.

źródła:

polskieszlaki.pl – Laboratorium Frankensteina w Ząbkowicach Śląskich

frankenstein.pl

dolnoslaskipodroznik.pl – Frankenstein w Ząbkowicach

Dodaj komentarz