15 lipca 1963 roku – we Wrocławiu ogłoszono stan pogotowia w związku z epidemią ospy prawdziwej, który trwał do 19 września. Dwa dni później informacja pojawiła się w prasie. Groźną zakaźną chorobę przywiózł do Polski powracający z Indii oficer Służby Bezpieczeństwa. Miasto zostało na kilka tygodni sparaliżowane i odcięte od reszty kraju. Mimo tego ospa wydostała się poza Wrocław i leczono ją także w innych województwach. Kwarantanną objęto ponad 2 tys. osób. W czasie trwania epidemii zachorowało 99 osób, z których 7 zmarło. Dzięki działaniom służb granicznych, porządkowych, sanitarnych, lekarzy i szczepieniom udało się zapobiec dalszemu szerzeniu się epidemii.
Początki zachorowania
22 maja 1963 roku do Wrocławia, powrócił z kontroli placówek w Indiach oficer SB, Bonifacy Jedynak, wówczas podpułkownik. Wcześniej poleciał pod fałszywym nazwiskiem i wystawioną na nieprawdziwe dane osobowe książeczką zdrowia. Według różnych źródeł zgłosił się 29 maja lub 2 czerwca do szpitala MSW przy ul. Ołbińskiej z objawami nieznanej choroby zakaźnej. Lekarze ze szpitala, po konsultacji z Zakładem Medycyny Tropikalnej w Gdańsku, początkowo zdiagnozowali u niego malarię, ponieważ w krwi znaleziono pasożyty wywołujące tę chorobę. Po krótkotrwałym pobycie w szpitalu wyzdrowiał i w połowie czerwca został wypisany do domu. W rzeczywistości oprócz malarii zainfekowany był również wirusem ospy prawdziwej, którym zdążył zarazić w czasie pobytu w szpitalu w separatce, tylko jedną osobę – Lonię Kowalczyk pielęgniarkę , która stała się wtórnym źródłem epidemii.
Początek epidemii
Lonia Kowalczyk, salowa, sprzątała izolatkę chorego oficera Jedynaka. Zaraziła się postacią poronną ospy prawdziwej, choć pierwotnie zdiagnozowano ospę wietrzną. Niebawem wyzdrowiała. Z kolei u jej córki rozpoznano pierwotnie białaczkę o niespotykanie gwałtownym przebiegu. Diagnozę oparto na nagłym, znacznym zwiększeniu się liczby leukocytów. Zmarła wbrew przepisom nie została pochowana w ciągu 24 godzin, lecz po kilku dniach. Następnymi zarażonymi był syn salowej i lekarz. W wyniku braku rozpoznania choroby, obydwoje zmarli.
Ogłoszenie stanu pogotowia
15 lipca 1963 roku, czyli dopiero półtora miesiąca po pierwszych zachorowaniach, w mieście ogłoszono stan pogotowia przeciwepidemicznego. Dzień ten później nazwano „czarnym poniedziałkiem”. Gdy ogłoszono to zagrożenie, wiedzę na temat ospy posiadało zaledwie trzech wrocławskich lekarzy, jednak z ich doświadczenia nie skorzystano. Brakowało również odpowiednich szkoleń. Od pierwszego zachorowania do momentu ogłoszenia epidemii minęło aż 47 dni. Dr Bogumił Arendzikowski z Miejskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej jako pierwszy rozpoznał ospę prawdziwą (łac. variola vera). Doszedł do takich wniosków na podstawie przypadku czteroletniego chłopca, świeżo wyleczonego z ospy wietrznej, u którego ponownie pojawiła się na skórze ospowa wysypka. To wydarzenie się stało się przełomowe w rozpoznaniu epidemii. Arendzikowski natychmiast skontaktował się ze swym szefem, kierownikiem Sanepidu, doktorem Jerzym Rodziewiczem, a ten bezzwłocznie zawiadomił władze w Warszawie. Jeszcze tego samego dnia do Wrocławia przywieziono 10 tys. szczepionek. Pierwsza informacja o ospie we Wrocławiu pojawiła się dwa dni po ogłoszeniu stanu alarmowego, na ostatniej stronie lokalnej gazety „Słowo Polskie”. Brzmiała ona następująco:
„W ciągu ostatnich kilkunastu dni zarejestrowano i objęto leczeniem szpitalnym we Wrocławiu pięć przypadków, w których dotychczasowy przebieg nie wyklucza ospy prawdziwej.” [1]
Chorych na ospę było już 20 osób. Informacja o sytuacji w mieście zaczęła się pojawiać w prasie. Z kolei lokalna radiostacja Polskiego (?), nadała krótki komunikat o przeprowadzeniu kwarantanny. Pierwszy poważny komunikat, w którym nie ukrywano powagi i grozy sytuacji, nadano 25 lipca, po 10 dniach od jego napisania. Informacje były cenzurowane, dopiero przyjazd dziennikarzy z Krakowa i Warszawy, zobrazował faktyczną sytuację. W związku z brakiem dokładnych informacji, zaczęły się pojawiać plotki o ludziach umierających na ulicach Wrocławia, którzy leżą na chodnikach. Inni z kolei stworzyli plotkę, że izolatorium na Praczach z komorą dezynfekcyjną jest piecem krematoryjnym, w którym będą palone zwłoki zmarłych. Inne plotki mówiły o tym, że chorobę przywiózł cyrk lub murzyn.
Przebieg epidemii
Akcję walki z epidemią nazwano VV lub O, nadzór nad nią sprawował delegowany do Wrocławia wiceminister zdrowia i jednocześnie główny inspektor sanitarny Jan Kostrzewski. Powołano Radę Epidemiologiczną, która składała się z wrocławskich lekarzy i pracowników Ministerstwa Zdrowia. Wśród nich był także lekarz z Gdańska, gdzie wcześniej zmagano się już z czarną ospą. Jednym z elementów walki z chorobą była kwarantanna. Zajmował się nią pięcioosobowy zespół, na czele którego stała Wanda Kocielska. Po każdym stwierdzonym przypadku ustalano metodą wywiadu grupę kontaktów I i II rzędu. Osoby mające kontakt I rzędu z chorym były natychmiast izolowane; osoby, u których stwierdzono kontakt II rzędu trafiały na pięciodniową obserwację. Budynki, w których odbywano kwarantannę, były strzeżone przez milicjantów.
18 lipca powstało pierwsze izolatorium w budynku Technikum Mechanizacji Rolnictwa, który położony był w Praczach Odrzańskich na północno-zachodnim krańcu miasta. Znajdowało się w nim 360 miejsc. Ponadto został uruchomiony szpital obserwacyjny w internacie Technikum Budowy Silników na Psim Polu. Podjęto decyzje o zamknięciu szpitali m.in. przy ulicach Rydygiera i Ołbińskiej. W Szczodrem zorganizowano szpital epidemiczny i ośrodek kwarantanny oraz izolatoria, a jego dyrektorem została dr Alina Surowiec. Szacuję się, że łącznie w izolatoriach znalazło się 1462 osób.
Szpital w Szczodrym został podzielony na trzy odrębne oddziały, w tym na oddział dziecięcy. Na terenie szpitala obowiązywał ścisły zakaz poruszania się. 18 lipca w na łamach „Gazety Robotniczej”, ukazała się informacja o pięciu osobach chorych na ospę prawdziwą. Tydzień późnej zamieszczono listę osób poszukiwanych, które mogły mieć kontakt z chorymi.
19 lipca Rada Narodowa Wrocławia pod przewodnictwem prof. Bolesława Iwaszkiewicza powołała komitet koordynacyjny, który wsparł Radę Przeciwepidemiczną. Następne powołano także pozostałe zespoły: Kontaktów Ospowych, Diagnostyki i Konsultacji, Kwarantanny, Izolatoriów, Spraw Gospodarczych i Finansowych, Transportu i Łączności, Opieki nad Rodzinami Osób Izolowanych, Szczepień, Zespół Szpitala Szczodre oraz Zespół Dezynfekcji. Z Gdańska ściągnięto dodatkowych lekarzy specjalistów, którzy mieli doświadczenie w leczeniu ospy prawdziwej: dr. Andrzeja Gajdę i prof. Wiktora Bincera, kierownika Kliniki i Katedry Chorób Zakaźnych.
Sztab akcji epidemiologicznej znajdował się w budynku rady narodowej na ul. Zapolskiej. W pierwszym dniu formalnie ogłoszonej epidemii priorytetowo potraktowano izolowanie chorych oraz osób, z którymi miały one kontakt. Uruchomiono również akcje masowych szczepień. 1 sierpnia podjęto decyzję o szczepieniu wszystkich, w tym także osób, które miały przeciwwskazania. Podczas całej epidemii zaszczepiono 98% mieszkańców Wrocławia. Tego samego dnia rozpoczęto cykliczne szkolenia dla lekarzy z zakresu walki z ospą – w ich wyniku przeszkolono 50 lekarzy polskich i dwóch węgierskich.
Na początku panował chaos w działaniach. Postanowiono przyjąć pewne procedury, które przewidywały, że każdy zgłoszony przypadek ospy sprawdzał lekarz konsultant. Ten podczas wizyty u pacjenta zakładał specjalne ochronne ubranie. Decydował on ostatecznie o tym, czy ktoś jest chory. O ile chorzy i osoby, u których podejrzewano chorobę, trafiali do szpitala, w niejasnych przypadkach pacjent pozostawał w domu z zaleceniem następnej konsultacji. Osoby, które miały styczność z chorymi, tuż po szczepieniu izolowano. Jednak zabezpieczania dla lekarzy podczas kontaktów z podejrzanymi o chorobę, nie były wystarczające: „Co innego sanepid – oni rzeczywiście byli całkiem zamaskowani, gdy szli do pacjenta z ospą. Nawet oczy mieli osłonięte, rozmawiali z pacjentem przez płachtę, która była częścią osłony twarzy” – mówił dr Michał Sobkowy w rozmowie z „Newsweekiem”, który podczas epidemii pełnił dyżury lekarza inspekcyjnego wrocławskiego pogotowia ratunkowego. [2]
Jednym ze sposobów na zahamowanie szerzenia się ospy i walki z zakażeniami wtórnymi była dezynfekcja. Pod koniec lipca 1963 roku powołano grupę dezynfekcji, dezynsekcji i deratyzacji powołano, a ich punkty stałe znajdowały się w izolatoriach na Psim Polu i Praczach oraz w szpitalu w Szczodrem. Wykonywano trzy rodzaje dezynfekcji: profilaktyczną, dezynfekcję ognisk ospy oraz dezynfekcję końcową. W ramach jej odkażano sprzęty, pomieszczenia, ubrania, powietrze, glebę oraz przedmioty codziennego użytku.
Do odkażania wykorzystano różne metody, wśród których można wymienić: komory dezynfekcyjne, lampy bakteriobójcze, a także chemikalia: chloraminę i wapno chlorowane. Osoby, które wchodziły bo budynków, było zobowiązane do przejścia przez słomianą matę nasączoną płynem dezynfekcyjnym. Dwa razy w ciągu dnia odkażano także podłogi. Dezynfekcję wykonywano w szpitalach, izolatoriach oraz w mieszkaniach. Osoby zamieszkujące lokale były zobowiązane do oddania kluczy do mieszkania, a wiele z nich robiło to niechętnie, ze względu na pozostawione mienie. Dlatego w ramach pomocy czynności te wykonywała milicja. Później zmieniono przepisy i wyłącznie odkażano mieszkania chorych. [3].
Związku z zagrożeniem epidemiologicznym zorganizowano sieć punktów szczepień przeciw ospie, którymi objęto wszystkich mieszkańców Wrocławia (miasto liczyło ich wtedy ok. 500 tysięcy) oraz także znaczną cześć mieszkańców Polski. W sumie szczepieniom poddano w Polsce 8,2 mln osób. Jak podaje rocznik statystyczny 7, 881 mln [4], z czego na Dolnym Śląsku 2 miliony [5]. Szczepieniami zostali objęci wszyscy, także ci, którzy mieli do tego przeciwwskazania. Uchylanie się od szczepień groziło grzywną w wysokości 4500 zł, a nawet więzieniem do 3 miesięcy.
Do szczepienia przeciwko ospie prawdziwej użyto sztucznie wyhodowanego na krowach wirusa, tzw. krowiankę. Następnie nanoszono ją na ramię i wykonywano 30 nakłuć za pomocą skaryfikatora lub igłą. Po 4-5 dniach sprawdzano, czy szczepionka się przyjęła. Jeśli tak, wydawano specjalne oświadczenie. 20 lipca ministerstwo zdrowia, wydało rozporządzenie o objęciu szczepieniami całego obszaru Polski.
Na terenie izolatoriów panowały rygorystyczne regulaminy. Wśród nich był m.in. zakaz tworzenia większych grup, a dotyczyło to zarówno personelu, jak i izolowanych. Ponadto obowiązywały szczególne zasady, które określały rozkład dnia, prace porządkowe, sprzątanie sal, pranie i tym podobne czynności. Przykładowo odzież przed oddaniem do pralni musiała być zamoczona w chloraminie.
Pacjenci i izolowani, określali siebie żartobliwie „internowanymi”. Większości z nich zachowała spokój, choć wielu z nich źle znosiło izolowanie. Pojawiały się skargi dotyczące m.in. jakości posiłków. Jednym najczęstszych problemów w izolatoriach było nadużywanie alkoholu, mimo regulaminu i ścisłej kontroli, a po korytarzach izolatorium biegały nagie prostytutki. W skrajnych przypadkach zorganizowano specjalną izbę wytrzeźwień dla izolowanych osób przy ul. Sokolniczej. Izbą kierował dr Leopold Arendt.
Ograniczenia we Wrocławiu
Związku z sytuacją epidemiologiczną, był nakaz rekwirowania samochodów z wrocławskich przedsiębiorstw, które wykorzystywano do przewożenia chorych. Dyrektorzy zakładów pracy byli zobowiązani do podporządkowania się, w przeciwnym razie groziła im kara. Pomimo środków ostrożności, epidemia wyszła poza Wrocław i Dolny Śląsk. 19 lipca w Opolu odnotowano przypadek zachorowanie na ospę, u osoby, która wcześniej miała kontakt z Jedynakiem, którego określono „pacjentem zero”. Diagnoza nastąpiła po 4 dniach. Kolejne przypadki stwierdzono 24 lipca w Oławie i w Legnica, a także w Wieruszowie oraz w Gdańsku.
22 lipca był dniem święta narodowego – rocznicy ogłoszenia manifestu PKWN i Wrocławskiego Święta Kwiatów. Pomimo zagrożenia epidemiologicznego nie odwołano obchodów. W ramach środków ostrożności klamki i drzwi w domach, miejscach publicznych, a także okienka w kasach biletowych na dworcach kolejowych i lotnisku były owinięte bandażami, nasączonymi chloraminą. Ponadto zostawiono misy lub wiadra z chloraminą do odkażania rąk. We Wrocławiu zaczęły się pojawiać plakaty z hasłem „Witamy się i żegnamy bez podawania rąk”.
Na drogach i trasach wyjazdowych pojawiły się patrole milicji obywatelskiej, które legitymowały podróżujących i sprawdzały świadectwa szczepienia, na dworcach kolejowych odmawiano sprzedaży biletów osobom nieposiadającym świadectwa szczepień. Tym ostatnim groziła kara grzywny w wysokości 4500 zł lub 3 miesięcy więzienia. Z kolei za odmowę leczenia groziło 15 lat pozbawienia wolności. Szacuję się, że w czasie trwania akcji skazano 40 osób, z czego 10 osób trafiło do kolegium a 6 zostało skazanych przez sąd. Problem dla władzy były także ucieczki z miasta ludzi, których skierowano do izolatoriów. W między czasie 29 lipca w Wieruszowie zmarła kobieta, która zaraziła się wirusem na początku lipca w szpitalu im. Rydygiera. 1 sierpnia odbyła się konferencja prasowa z udziałem przewodniczącego rady B. Iwaszkiewicza, na której powiedział on:
„Osłabione zarazki będą działały między 1 a 15 sierpnia na bardzo małą liczbę osób niezaszczepionych lub na osoby o bardzo słabej – mimo szczepień – odporności. Dlatego po 15 sierpnia ilość zachorowań powinna radykalnie spaść. Choć mogą jeszcze później wystąpić pojedyncze przypadki, to jednak wszystko, co powiedzieliśmy, uprawnia do przypuszczeń, iż sytuacja jest już opanowana.” [6]
W celu ściślej kontroli zdecydowano o zamknięciu granic z NRD i Czechosłowacją na odcinku województwa wrocławskiego, zarówno dla ruchu turystycznego jak i małego ruchu granicznego. Granicę jedynie można było przekroczyć posiadając paszport. Ponadto zorganizowano przygraniczne punkty szczepień. Tak oto lokalny dziennikarz i historyk opisał panujące nastroje w mieście:
„Ospa zwalczała epidemię biurokracji… Nie czekano na pisemka, powiadomienia, pokwitowania, zarządzenia. W tym czasie urzędy nie „urzędowały”, lecz pracowały, działacze nie „działali”, lecz harowali, sprawy mało znaczące były rzeczywiście mało znaczące i załatwiane od ręki, a bardzo trudne nie znaczyły niewykonalne…” [7]
Ostatni zgon z powodu ospy odnotowano 5 sierpnia. Zmarł wtedy dr Stefan Zawada. Dwa dni później w szpitalu w Szczodrem znajdowało się 50 osób. Polska Kronika Filmowa pokazała materiał filmowy o ospie prawdziwej we Wrocławiu dopiero 16 sierpnia.
Zakończenie epidemii
Pod koniec sierpnia rozpoczęto akcję likwidacji izolatoriów. Jednym z pierwszych było w Praczach Odrzańskich. Rada Epidemiologiczna ogłosiła, że po 32 dniach miasto Wrocław jest wolne od ospy. Z czasem zaczęto likwidacje szpitali ospowych. Oficjalnie kwarantannę zakończono 19 września. Zniesiono też wszelkie blokady w mieście.
Szacuje się, że od maja do sierpnia 1963 roku zachorowało 99 osób (w tym 25 pracowników służby zdrowia), z których 7 zmarło, w tym 4 to lekarze i pielęgniarki. Najmłodszy pacjent miał 5 miesięcy, najstarszy zaś 83 lata. W walce z wirusem uczestniczyło ponad 350 pracowników służby zdrowia [8]. Przeciw ospie zaszczepiono wówczas 98% mieszkańców miasta. Na Dolnym Śląsku zaszczepiono 2 mln osób, a w całym kraju 8 mln. Dzięki działaniom służb granicznych, porządkowych, sanitarnych, lekarzy i szczepieniom udało się zapobiec dalszemu szerzeniu się epidemii. Na podstawie wydarzeń nakręcono w 1971 roku film w reżyserii Romana Załuskiego pt. „Zaraza”.
Autor: Jacek Czubacki
Literatura:
Wrocław – strefa zamknięta, strefa otwarta. W: Łukasz Cegliński, Marek Cegliński: Srebrni chłopcy Zagórskiego. Warszawa: Studio AWP, 2013, s. 12.
Bogdan Daleszak: Bedeker Wrocławski. Ossolineum, 1970.
Zbigniew Hora: Variola vera. Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1982.
Iwona Kienzler, Kronika PRL tom 3. Afery i skandale. Warszawa: Edipresse Kolekcje, 2015, s. 39–45
Jerzy Bogdan Kos: Epitafium dla ospy. Wrocław: Wydawnictwo Silesia, 1991.
Małgorzata Skotnicka-Palka. 97 dni grozy. Epidemia ospy prawdziwej we Wrocławiu. „Pamięć i Przyszłość”. 21 (3), s. 21–30, 2013.
Grażyna Trzaskowska: Epidemia czarnej ospy we Wrocławiu w 1963 roku. Wrocław: Stowarzyszenie na rzecz Promocji Dolnego Śląska, 2008.
Źródła:
Radio Wrocław, [on-line]. [dostęp 2018-07-16].
Marta Tychmanowicz: czarna śmierć – epidemia czarnej ospy we Wrocławiu, 2013, [on-line]. [dostęp 2018-07-16].
Joanna Kuciel-Frydryszak, Ospa we Wrocławiu: Jak pięćdziesiąt lat temu zabijała Czarna Pani?, [on-line]. [dostęp 2018-07-16].
Małgorzata Skotnicka-Palka „Witamy się bez podawania rąk” Epidemia ospy prawdziwej we Wrocławiu, W: Gazeta Dolnośląskiej Izby Lekarskiej [on-line]. [dostęp 2018-07-16].
https://histmag.org/Ostatnia-wizyta-Czarnej-Pani-epidemia-ospy-prawdziwej-we-wroclawiu-8162/1 , [on-line]. [dostęp 2018-07-16].
Przypisy:
[1] Komunikat Wydziału Zdrowia. „Słowo Polskie”. 168, s. 4, 17-07-1963.
[2] Joanna Kuciel-Frydryszak, Ospa we Wrocławiu: Jak pięćdziesiąt lat temu zabijała Czarna Pani?,
[3] Grażyna Trzaskowska: Epidemia czarnej ospy we Wrocławiu w 1963 roku. , s. 40–41.
[4] Trzaskowska 2008 s. 24.
[5] Rocznik Statystyczny. Warszawa: 1994, s. 446 (tab. 25).
[6] Onisko ospy we Wrocławiu jest już w zasadzie opanowane. „Gazeta Robotnicza”, s. 4, 1-08-1963.
[7] Bogdan Daleszak: Bedeker Wrocławski. Ossolineum, 1970, str. 323-324.
[8] Skotnicka-Palka 2013 , s. 30.