Mord na członkach delegacji rosyjskiego Czerwonego Krzyża w 1919 r.

Rosyjski Czerwony Krzyż

Polskie karty obejmuję nie tylko jasne karty historii, ale też ciemne. Jedną z nich jest mord dokonany przez 6 polskich żandarmów na 4 z 5 członków misji Rosyjskiego Czerwonego Krzyża. Do mordu doszło W nocy 3/4 stycznia 1919 roku w pobliżu wsi Wyliny-Ruś na Podlasiu. Wśród zabitych były dwie kobiety. Warto przedstawić okoliczności mordu.

W listopadzie 1918 r. władze polskie wyraziły zgodę na wystosowaną przez bolszewików prośbę o możliwość przybycia do Warszawy rosyjskiej misji czerwonego krzyża. Oficjalnie działająca w imieniu Centralnego Kolegium do Spraw Jeńców i Uchodźców misja miała za zadanie przeprowadzenie prac zabezpieczających powrót jeńców rosyjskich z niemieckiej i austriackiej niewoli.

jency-rosyjscy-w-niemieckiej-austriackiej-niewoli
Rosyjscy jeńcy wojenni w niemiecko-austriackiej niewoli, nakop.ru

Faktyczne zadanie miało się jednak koncentrować na takim ukierunkowaniu transportów tranzytowych z jeńcami, aby trafiały one na ziemie kontrolowane przez bolszewików, a nie przez siły tzw. białych generałów. Ten aspekt nabierał szczególnego znaczenia w działaniach Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych w kontekście trwającej w Rosji wojny wewnętrznej i występującego po obu walczących stronach problemu braku rekruta, w ogóle skromnych rezerw ludzkich.

Bronisław Wesołowski
Bronisław Wesołowski (1870 – 1919) – polski działacz komunistyczny, członek misji rosyjskiego Czerwonego Krzyża

20 grudnia 1918 roku do Warszawy przybyła delegacja Rosyjskiego Czerwonego Krzyża w składzie: Bronisław Wesołowski, Leon Alter, jego matka Maria Alterowa, Magdalena Ajwazowa oraz Ludwik Klocman. Pobyt delegacji trwał dość krótko, ale był bardzo burzliwy.

Realizując oficjalny cel misji w Polsce, już 21 grudnia przewodniczący delegacji Bronisław Wesołowski oraz Leon Alter odbyli spotkanie z szefem wydziału opieki w Ministerstwie Pracy.

Jego efektem było skierowanie przedstawicieli misji do dalszych rozmów z księciem Eustachym Sapiehą, prezesem Rady Głównej Opiekuńczej. Ten, kwestionując co prawda stanowisko misji, jakoby jeńcy rosyjscy powracający z niewoli przez Polskę nie byli otoczeni dostateczną opieką, dopuścił możliwość udania się delegacji do największych punktów tranzytowych na ziemiach polskich i bezpośredniego zweryfikowania tam tej kwestii.

Jednocześnie książę wyraził brak zgody  jego strony na utworzenie na ziemiach polskich odrębnej organizacji opiekuńczej – a członkowie misji mogą działać wyłącznie w ramach polskich instytucji i pod ich kontrolą. Jeszcze tego samego dnia polskie władze państwowe postanowiła internować delegacje. Wobec jej członków zastosowano areszt domowy w Hotelu Bruhlowskim, co spotkało się z żywiołową reakcją głównie ze strony Komunistycznej Partii Robotniczej Polski.

27 grudnia Wesołowski został poinformowany, że władze polskie odmówiły zgody na dalsze funkcjonowanie misji na terenie Rzeczypospolitej. W odpowiedzi przedłożył ministrowi Leonowi Wasilewskiemu pismo żądające niezwłocznego odesłania delegacji do granic Rosji, która to prośba uzyskała akceptację ministra.

Zanim jednak to nastąpiło, w Warszawie miały miejsce wydarzenia będące konsekwencją zatrzymania delegacji. Mianowicie 29 grudnia 1918 r. o 14.00 na placu Saskim, pod hasłami sprzeciwu wobec nasilających się aresztowań działaczy komunistycznych oraz lewicowych, jak również w obronie misji czerwonego krzyża misji, demonstrowało kilka tysięcy osób. Wystąpienie uliczne zorganizowali komuniści z Rady Delegatów Robotniczych m. Warszawy przy aktywnym wsparciu lewicowych, aczkolwiek niekomunistycznych formacji politycznych, Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) oraz Bundu.

Przy czym propaganda komunistyczna starała się ukształtować tę inicjatywę jako wstępny akt akcji obalania tzw. rządu ludowego, co ze zrozumiałych względów nie mogło uzyskać akceptacji socjalistów. Przebieg demonstracji był bardzo burzliwy. Żandarmeria przystąpiła do rozproszenia zgromadzonych. Padły strzały. W wyniku wymiany ognia śmierć poniosło kilka osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.

Wydarzenia te dały argument do wzmożenia antyrządowej, a właściwie antypaństwowej, ofensywy propagandowo-agitacyjnej prowadzonej przez KPRP. Celem tej napastliwej w swej wymowie akcji stała się także PSS, zwłaszcza kiedy nie udzieliła poparcia dla komunistycznej idei strajku generalnego w stolicy.

W tle omówionych wydarzeń rozgrywała się sprawa delegacji rosyjskiego czerwonego krzyża, która w wyniku niedzielnych zajść została przeniesiona do aresztu w Pawilonie X Cytadeli Warszawskiej. Informacje o jej internowaniu wywołały reakcje rosyjskiego Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych.

31 grudnia 1918 r. w nocie skierowanej do ministra Wasilewskiego ludowy komisarz Cziczerin nie tylko protestował przeciwko działaniom polskich władz, ale informował, że obecne na terytorium kontrolowanym przez bolszewików polskie poselstwo stało się rosyjskim zakładnikiem. Jego bezpieczny wyjazd do Polski został uzależniony od uwolnienia członków delegacji Czerwonego Krzyża.

Nota ta była kolejnym dowodem bardzo swobodnego traktowania przez bolszewików prawa nietykalności przedstawicieli dyplomatycznych. W odpowiedzi polski minister spraw zagranicznych informował, że na prośbę Bronisława Wesołowskiego podjęte zostały już kroki wydalenia internowanych z terytorium państwa polskiego.

Ostatecznie 30 grudnia 1918 r. członkowie delegacji, w asyście pięcioosobowego oddziału żandarmerii dowodzonego przez podchorążego Mariana Lasockiego, opuszczali Warszawę pociągiem zdążającym do Wilna. Członków delegacji transportowano pod strażą w kierunku Rosji Radzieckiej: najpierw koleją do Szepietowa, a następnie szosą.

W nocy 3 na 4 stycznia 1919 roku przed linią frontu we wsi Wyliny-Ruś, zostali wywleczeni przez polskich żandarmów do lasu i rozstrzelani. Zginął przewodniczący misji Wesołowki i 3 członków: Maria Alter, Magdalena Ajwazowa oraz dr Klocman, natomiast ostatni z członków misji, Leon Alter został raniony postrzałem w szyję.

Alter  po odzyskaniu przytomności udał się miał do wsi Mień, a stamtąd do Brańska, leżącego już na terenach okupowanych przez Niemców. Tam też został opatrzony przez miejscowego lekarza, a następnie przy pomocy niemieckiej Rady Delegatów Żoł­nierskich, specjalnym pociągiem, został przerzucony do Mińska, gdzie powiadomił władze radzieckie o morderstwie.

Rok 1919 był burzliwym okresem w zarówno wydarzenia polityczne i militarne. Dominowały informacje na temat niedoszłego zamachu stanu Januszajtisa oraz zajęcia Wilna przez Bolszewików oraz postępy na zachodnim froncie. Informacja o mordzie delegatów rosyjskiego czerwonego krzyża została przyćmiona przez te wydarzenia..

Organ KPRP, nie mając pewnych informacyjny na temat mordu, wykorzystało propagandowo te wydarzenie do ataku na władze polskie. Informując o celowym zabiciu delegatów i wykluczając motyw rabunkowy, gdyż według niej w tym rejonie nigdy było napadów.

Z kolei na łamach Monitora Polskiego, 7 stycznia poprzedajaca notę bolszewików, przedstawiono polską wersję zdarzeń. Polskie MSZ, stwierdzało, że członkowie rosyjskiej delegacji„padło ofiarą którejś z band złoczyńców, grasujących obecnie na naszych wschodnich kresach”, jak również, że władze polskie odstawiły pod eskortą żandarmerii delegację, aż do Brańska w powiecie bielskim, ta zaś w sposób nielegalny powróciła na ziemie polskie.

Obydwie wersje jak się okazało nie odpowiadały prawdziwie. W okresie kształtowania się państwa polskiego, tworzenia wewnątrzpaństwowego systemu bezpieczeństwa zjawisko napadów rabunkowych, zwłaszcza istnienia dużych grup bandyckich różnej proweniencji, stanowiło znaczący problem. Jednak przy zamordowanych policja znalazła paszporty, świadectwa Czerwonego Krzyża, a także pieniądze, co świadczyło, że motywem zabójstwa nie był rabunek, co z kolei sugerowała polska prasa.

11 stycznia 1919 r. do rządu polskiego Komitet Centralny Rosyjskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża skierował depeszę z żądaniami natychmiastowego, surowego ukarania sprawców zbrodni oraz kwestii wyjaśnienia okoliczności omawianego zabójstwa do władz polskich 16 stycznia 1919 r. zwróciło się także Międzynarodowe Towarzystwo Czerwonego Krzyża.

Ponadto Komitet Centralny Rosyjskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża zwrócił się oficjalnie z prośbą do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zabezpieczenie tranzytu jeńców rosyjskich przez ziemie polskie . Działania te w sposób znaczący uderzały w międzynarodowy wizerunek odradzającej się Rzeczypospolitej.

Bezpośrednie i pośrednie działania Moskwy zmusiły władze polskie do stanowczych i energicznych kroków, które w wymiarze międzynarodowym miały zadbać o ochronę wizerunku Rzeczypospolitej, ale przede wszystkim stępić ostrze bolszewickiej propagandy.

Tego samego dnia minister Leon Wasilewski skierował do Rady Ministrów wniosek, w którym postulował o oddelegowaniu z ramienia Ministerstwa Sprawiedliwości i Spraw Wojskowych nadzwyczajną Komisję Śledczą do Wysokiego Mazowieckiego celem przeprowadzenia śledztwa w sprawie zamordowania  czterech członków Rosyjskiej Misji Czerwonego Krzyża. Wniosek zostały przez Radę Ministrów zatwierdzony.

W tym samym czasie, gdy toczyła się gra dyplomatyczną pomiędzy Moskwą i Warszawą na łamach KPRP wykorzystało mord na członkach misji czerwonego krzyża do antyrządowej propagandy. Przede wszystkim atakowano rząd Moraczewskiego oraz samą PPS. Reszta prasy w Polsce informacje o mordzie nie informowała szerzej, a jeśli już to nie była sprawą pierwszorzędną.

Prasa szerzej omawiała doniesienia z procesu toczącego się przed Warszawskim Sądem Wojennym. Wydarzeniem interesowała się zarówno prasa lewicowa, jak i prawicowa. Istotnym elementem, któremu znaczną uwagę poświęcały ówczesne gazety, była kwestia motywów, które to pchnęły oskarżonych żandarmów do takiego czynu.

Podczas procesu w sprawie zamordowania delegacji rosyjskiego Czerwonego Krzyża ujawniono, że ówczesny dowódca odcinka w Łapach, podpułkownik Pasławski, nie zgodził się na przepuszczenie misji przez swój odcinek. Podkomendny podpułkownika porucznik Edward Antoniewski nakazał swoim żołnierzom  podporucznikowi Tomaszowi Cyndlerowi, podporucznikowi Zygmuntowi Lewickiemu, sierżantowi Bocheńskiemu oraz szeregowym Kazimierzowi Kaziorowi i Albinowi Lewickiemu, aby asystując podchorążemu Lasockiemu, udali się do Ciechanowca, a stamtąd ruszyli w dalszą podróż za front.

Wedle ich zeznań działali z „pobudek czysto patriotycznych, ideowych, służąc dobru i bezpieczeństwu odradzającej się ojczyzny”. Uważali ponadto, że wyeliminowali nie członków delegacji czerwonokrzyskiej, ale, jak twierdzili, „bolszewickich emisariuszy”, agitatorów, „zbrodniarzy bolszewickich” czy sprawców grudniowych rozruchów w stolicy, a więc podjęte przez nich kroki były wedle ich opinii uzasadnione i uprawnione.

Inicjatorem mordu miał być, już nieżyjący w chwili procesu porucznik Koy. Żołnierze tłumaczyli przed sądem, że zabicia delegatów rosyjskiego Czerwonego Krzyża, odczytali jako rozkaz i jako podwładni wykonali go. W czasie procesu zeznawali byli minister tzw. rządu ludowego Bronisław Ziemięcki oraz członkowie pomordowanych rodzin, ale zeznania tych ostatnich, nie wniosły nic znaczącego w sprawie postępowanie sądowego

6 marca 1920 r. sąd wojskowy wydał pięć wyroków skazujących i jeden uniewinniający. Te pierwsze nie były wysokie, na co wpływ miało przychylenie się sądu do okoliczności łagodzących, jak również zastosowanie dekretu Naczelnika Państwa o amnestii.

Uniewinniony od zarzutów podżegania i współudziału w zabójstwie został porucznik Edward Antoniowski. Z kolei podchorąży Marian Lasocki, jak również podporucznik Zygmunt Lewicki, oskarżeni o podżeganie i współudział w zabójstwie, skazani zostali na rok więzienia. Tożsamy wyrok kary zasądzono w przypadku kaprala Albina Lewickiego, oskarżonego o zabójstwo.

Wyższe wyroki otrzymali: skazany na rok i dwa miesiące więzienia szeregowy Kazimierz Kaziora, którego oskarżono nie tylko o zabójstwo, ale także o przywłaszczenie mienia ofiar o wartości około 1200 marek, jak również porucznik Tomasz Cyndler, oskarżony o zabójstwo, któremu zasądzono dwa lata więzienia.

Jednocześnie decyzją sądu, przychylając się do wniosku przedłożonego przez prokuratora, „skazanych pozostawiono na wolnej stopie”. Co oznaczało, w dzisiejszym rozumieniu prawa, zawieszenie wyroku. Reakcja społeczna i prasowa na proces świadczyły o tym, że w okresie wojny polsko-bolszewickiej skazywanie polskich żołnierzy, za zlikwidowanie bolszewików, nie znajdowało politycznego poklasku.

Jednak sprawa zeszła znów na bok, gdy w kwietniu 1919 roku nadeszła ofensywna Wojska Polskiego na Wilno oraz dalsze etapy, w tym wyprawa kijowska czy później zabiegi strony bolszewickiej z początków 1920 r., o jak najszybsze doprowadzenie do rozmów pokojowych. Od początku dla władz bolszewickich oraz prasy komunistycznej sprawa mordu została wykorzystana instrumentalnie dla celów propagandowych.

Dla strony polskiej owo tragiczne zdarzenie było wielkim problemem politycznym. Działania rządu Jędrzeja Moraczewskiego, a przede wszystkim wysiłki Ignacego Paderewskiego, szły w kierunku minimalizowania strat politycznych i wizerunkowych, jakie w całej tej sprawie poniosło państwo polskie.

Abstrahując od konieczności powstrzymywania komunistyczno-bolszewickiego nacisku na odradzającą się Rzeczpospolitą, czas, forma oraz konkretny cel tych działań wówczas w żaden sposób nie przysłużyły się polskiej racji stanu. Sprawa ta bowiem zepchnęła na kierunku rosyjskim w pierwszym kwartale 1919 r. polską dyplomację na pozycję defensywną


Literatura:

Norman Davies, „Orzeł biały, czerwona gwiazda”, Kraków 1998

Stefan Król, „Cytadela Warszawska”, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1978, s. 239-240.

Richard M. Watt, „Gorzka chwała. Polska i jej los 1918-1939”, wyd. Wydawnictwo: AMF Plus Group, 2005

oraz na podstawie artykułu Karol Sacewicz, Sprawa rosyjskiej delegacji Czerwonego Krzyża w świetle publikacji prasy komunistycznej w Polsce (1918-1919), 2014

4 uwagi do wpisu “Mord na członkach delegacji rosyjskiego Czerwonego Krzyża w 1919 r.

    • W jaki sposób go usprawiedliwiam? Niewątpliwie był to mord, bezmyślny, nie zmienia faktu, że został wykorzystany propagandowo do ataku na polskie władzę. Zresztą ze sprawcami mordu obeszły się łagodnie. Chyba źle pan odczytał ten tekst.

      Polubienie

  1. Dobrze, że napisałeś ten artykuł, bo internet to taka skarbnica wiedzy, a o tym mordzie znalazłem niewiele. Ten artykuł jest najlepszym źródłem informacji na ten temat jakie dotąd znalazłem, cieszę się z tego.

    Polubione przez 1 osoba

  2. zaistniałe okoliczności dowodzą, że ten mord był dokonany z rozkazu władz. Polacy nigdy nie byli święci, dokonywali wielu zbrodni, choćby znany wszystkim Sikorski, zbrodniarz wojenny nigdy nie ukarany za popełnione zbrodnie, z jego rozkazu wymordowano wielu jeńców wojennych w 1920 roku.

    Polubienie

Dodaj komentarz