Prof. Burszta: mitologia zastępuje młodzieży historię

Prof. Wojciech Burszta. Fot. Tomasz Wawer, źródło: AG

Im młodzież wie mniej o rzeczywistej historii Polski, tym bardziej fascynuje się jej zmitologizowanymi momentami – mówi prof. Wojciech Burszta z Uniwersytetu SWPS.

Robert Jurszo: Dlaczego młodzi ludzie fascynują się historią, w tym również powstaniem warszawskim?

Prof. Wojciech Burszta: Wszystkie badania społeczne pokazują, że świadomość historyczna młodego pokolenia jest dość skąpa. Natomiast są pewne istotne dla młodzieży tematy historyczne, które traktowane są jako emblematyczne dla polskich dziejów i polskiego patriotyzmu. Oznacza to, że im mniej rzetelnej wiedzy historycznej, tym większa fascynacja wybranymi momentami polskiej historii.

Jednym z nich jest oczywiście powstanie warszawskie, które – według rozlicznych badań socjologicznych i etnograficznych – w polskiej pamięci historycznej jest traktowane jako najważniejsze wydarzenie we współczesnej historii Polski.

Kolejna część naszej historii, która interesuje młodych, to żołnierze wyklęci. Ale – jak się okazało w wyniku badań, w których uczestniczyłem – niewielu młodych ludzi było w stanie powiedzieć o nich coś więcej niż to, co można usłyszeć na piłkarskich stadionach. Nie bez znaczenia pozostaje też to, że dziś w dobrym tonie jest przyznawać się do poglądów konserwatywno-prawicowych.

R.J.: A co z ruchem rekonstrukcyjnym, w którym chętnie uczestniczą młodzi ludzie?

W.B.: On również w dużym stopniu kształtuje świadomość historyczną młodzieży. Dużym zainteresowaniem cieszą się też wielkie bitwy, jak warszawska z 1920 roku czy – nieśmiertelny już – Grunwald. Rekonstrukcja daje im możliwość wcielenia się w postacie, które podziwiają i – tym samym – dotknięcia poprzez to historii. To dla nich ważne, bo coraz częściej odchodzą ci, którzy stanowią wzór osobowy i żywy łącznik z dziejami Polski, np. powstańcy warszawscy. Pozostają więc tylko opracowania i dokumenty.

Ale jest coś jeszcze – rekonstrukcja w jakimś sensie zaspokaja drzemiącą w młodych ludziach potrzebę bohaterstwa, wykazania się na polu historii. Dzisiejsze pokolenie nastolatków, ale i dwudziesto- czy trzydziestolatków nie doświadczyło ani wojny, ani komunizmu. W tym sensie nie miało możliwości „sprawdzenia się”. To pragnienie bycia herosem musi się więc gdzieś kanalizować.

R.J.: Skąd właśnie takie, a nie inne zainteresowania historyczne u młodzieży?

W.B.: Po 1989 roku pojawiła się w Polsce polityka historyczna, która zaczęła promować określonych bohaterów, a pozbawiać znaczenia innych. W „odstawkę” – z oczywistych względów – poszedł panteon historycznych herosów PRL. Ale nie tylko. Zapomniano również o polskich socjalistach czy pozytywistach, którzy zamiast walki proponowali pracę organiczną, u podstaw.

Miejsce ich wszystkich zajął nowy areopag bohaterów – takich jak właśnie powstańcy warszawscy czy żołnierze wyklęci – choć wyznaczany już przez prawicową i konserwatywną narrację historyczną. Trzeba podkreślić, że ona też jest bardzo jednostronna. Główną rolę odgrywają w niej idea bogoojczyźniana, a więc silnie podkreślane związki z Kościołem katolickim, a także cierpienie narodu polskiego.

Oczywiście, po upadku komunizmu w Polsce wiele historycznych tematów należało odkłamać, co zresztą uczyniono. Ale wahadło interpretacyjne wychyliło się jakby ekstremalnie w drugą stronę. Dlatego trudno dziś sobie wyobrazić jakąkolwiek lewicową wizję historii czy w ogóle odmienną od dominującej narracji. Środowiska odmienne światopoglądowo wręcz wycofały się z prób kształtowania polskiej pamięci historycznej, co akurat oceniam jako zjawisko negatywne.

R.J.: A co w tej nowej historycznej mitologii pociąga młodzież?

W.B.: Myślę, że jej bezkompromisowość, która odpowiada młodzieńczej skłonności do radykalnego oceniania. W tej wizji historycznej nie ma półcieni – albo jesteś bohaterem, albo zdrajcą. W ogóle ta koncepcja jest zbudowana na opozycji między bohaterami a „zaprzańcami”. Po raz kolejny możemy odwołać się do przykładu powstania warszawskiego, którego zwolennicy są negatywnie nastawieni do jego przeciwników, choć chłodna analiza tego zrywu niepodległościowego podpowiada raczej, że nie miał on szans na powodzenie. Jednak w historii zmitologizowanej fakty schodzą na drugi plan i nie ma miejsca na debatę. Jest za to wojna kulturowa, zgodnie ze schematem: albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Niestety, dla utrwalenia takiego sposobu rozumienia historii – również wśród młodzieży – wiele złego zrobiły także niektóre instytucje.

R.J.: Jakie?

W.B.: Na przykład Instytut Pamięci Narodowej, choć nie chciałbym tego urzędu oceniać jako całości. Ale niewątpliwą prawdą jest to, że IPN utrwala historię „bezkompromisową”. Jego przekaz jest jasny: to my pokazujemy bohaterów i zdrajców. A pomiędzy nimi nikogo już nie ma.

R.J.: A jaką rolę w animacji wyobraźni historycznej młodego pokolenia odgrywa Muzeum Powstania Warszawskiego?

W.B.: To jest placówka o niebywałym statusie, być może najważniejsza instytucja historyczno-kulturalna w Polsce. Ona w wyrachowany i przemyślany sposób, za pomocą nowoczesnych środków, buduje taki obraz powstania warszawskiego i polskiej historii, o jakim tu rozmawiamy. A do tego ma ogromną siłę oddziaływania i kompletnie nie dopuszcza żadnych konkurencyjnych interpretacji.

Muzeum narzuca taką wizję polskich dziejów, która stawia Polaków zawsze po stronie ofiar. W ogóle nie jest dobre pielęgnowanie mitu martyrologicznego, „daniny krwi”, i przenoszenie tej opowieści do współczesności z jednoczesnym komunikatem, że być może kiedyś taka ofiara znowu będzie potrzebna. Jest wielu nieodpowiedzialnych publicystów – a nawet historyków – którzy sugerują, że takie ofiary Polacy nieustannie w historii ponoszą i będą ponosić, jeśli chcą zachować swoją polskość.

Być może pewną przeciwwagą dla tej instytucji stanie się Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin”, ale na to – jeśli to w ogóle się stanie – musimy jeszcze poczekać. Na razie jest Muzeum Powstania Warszawskiego bezkonkurencyjne i jasno widać, że nie mogą się z nim równać ani Europejskie Centrum Solidarności, ani Muzeum Historii Polski, to ostatnie dopiero budowane i już wzbudzające niebywałe emocje.

R.J.: Jaki jest patriotyzm młodych, który wyłania się z tej narracji historycznej?

W.B.: Jak już wspominałem, nie jest on oparty na rzetelnej wiedzy dotyczącej dziejów Polski, ale na mitologii historycznej. Jest bezkompromisowy i bardzo selektywny względem tych elementów polskiej historii, które chce pielęgnować. Często też przybiera postać popnacjonalizmu, jak choćby w wypadku powstania warszawskiego, które na dobre weszło w obieg popkultury.

Co rok silnie manifestuje się podczas Marszu Niepodległości, gdzie jego entuzjaści mogą grupowo potwierdzać się we własnym światopoglądzie, a jednocześnie pokazać całemu światu, że 11 listopada nie jest dla wszystkich, ale tylko dla tych, którzy myślą tak jak oni. I że istnieje fundamentalny podział „my – oni”, a z owego „my” wykluczeni są wszyscy, którzy w tym marszu nie idą.

Nie wahałbym się nazwać tak myślącej młodzieży kontrkulturą, bowiem kultura alternatywna wcale nie musi mieć oblicza lewicowego czy liberalnego, jak to było w latach 60.

Tekst pochodzi z serwisów Nauka w PolsceOświata ABC

4 uwagi do wpisu “Prof. Burszta: mitologia zastępuje młodzieży historię

  1. I to jest niepokojące, zwłaszcza zakłamywanie przez IPN historii „żołnierzy wyklętych”, będące lustrzanym odbiciem działań MBP za Bieruta – wtedy za wszelką cenę usiłowano przykleić AK do NSZ jako „faszystów”, natomiast dzisiaj próbuje się przykleić NSZ do AK jako „bohaterów”.

    Polubione przez 1 osoba

  2. […] Powstanie warszawskie jest upamiętniane nie tylko w stolicy, ale w innych miastach polskich. Obecny zwrot ku przeszłości, ku bohaterom poległym w powstaniach to bardziej kwestia ideologii niż autentycznego poszerzania wiedzy historycznej przez polską młodzież, m.in. mówi o tym prof. Burszta, stwierdzając, że mitologia zastępuje młodzieży prawdziwą historię […]

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Prof. Burszta: mitologia zastępuje młodzieży historię | miauczynski5 Anuluj pisanie odpowiedzi